Pytanie takie stawiane jest coraz częściej od lipca, kiedy wystartował system elektronicznego pobierania opłat za przejazd drogami przez samochody ciężarowe. Odpowiedź jest raczej negatywna, a przynajmniej nie należy się spodziewać zauważalnych efektów w najbliższych dwóch, trzech latach. Bardziej w związku z tym należałoby się skupić na restrukturyzacji kosztowej zarządcy infrastruktury kolejowej, restrukturyzacji przewoźników (choć ta w dużej mierze jest już za nami) oraz na finansowym wzroście zaangażowania państwa w proces utrzymania linii kolejowych, co pozwoliłoby obniżyć stawki dostępu do torów. Lepiej zatem nie oglądać się na drogi, nie postulować dociśnięcia jeszcze bardziej śruby fiskalnej dla drogowych firm transportowych, ale starać się o wzrost zainteresowania decydentów inwestowaniem w rynek kolejowy.
Skąd natomiast moja sceptyczna odpowiedź na tytułowe pytanie? Wpływy z e-myta i opłat od samochodów osobowych w wysokości ok. 20 mld zł do 2018 r. pójdą w całości na rozwój konkurencyjnej względem torów infrastruktury drogowej. E-myto obejmuje obecnie raptem 1565 km dróg, co stanowi ok. 8 proc. całości sieci krajowej. Plany do 2018 r. mówią o rozszerzeniu systemu płatności na 9100 km, co stanowić będzie ok. 41 proc. dróg zarządzanych przez państwo. W odniesieniu do torów kolejowych trzeba zauważyć, że płaci się za całą sieć i darmowych przejazdów nie ma. Zróżnicowane są także wysokości stawek. Maksymalna opłata za przejazd autostradą i drogą ekspresową wynosi 53 gr/km, a w przypadku przewozów kolejowych aż 40,53 zł. Dlatego różnice są wciąż zbyt duże, by kolej szybko stała się konkurencyjna. Przykładowo przewiezienie 40 ton samochodem z Gdańska do Krakowa kosztuje 63 zł, a pociągiem aż 335 zł.
Dla części klientów nie tylko cena za przewóz, ale i czas dostawy są ważne. Kolej przy tragicznym stanie infrastruktury oferuje średnią prędkość pociągu towarowego 23 km/h. Na drodze udaje się osiągnąć dwa razy tyle, choć i tak samochód ciężarowy porusza się dwa razy wolniej niż po drogach niemieckich. Patrząc na Niemcy, które wprowadziły w 2005 r. system opłat Maut, warto pamiętać, że nawet tam kolej na tym nie skorzystała.