Metody walki z kryzysem w USA i UE

Recesja w Europie może uruchomić spiralę, w której redukcje wydatków i produkcji będą się wzajemnie napędzać. A to powiększy ryzyko gwałtownego załamania rynków finansowych

Publikacja: 08.12.2011 00:03

Metody walki z kryzysem w USA i UE

Foto: Fotorzepa, Kar Karol Zienkiewicz

Już jutro będziemy znać ustalenia szczytu unijnego i dowiemy się, jaka jest odpowiedź UE na kryzys. Według komisarza ds. walutowych Olli Rehna potrzebna jest walka na dwóch frontach. Należy wzmacniać zarządzanie gospodarką Wspólnoty oraz zapewnić strefie euro wystarczające środki do skutecznego reagowania na turbulencje na rynku finansowym.

Owe dwa fronty to innymi słowy amerykańska i europejska metoda walki z kryzysem.

O ich skuteczności sporo już wiadomo. Działania fiskalne oznaczają cięcia budżetowe, ograniczanie wydatków państwa, zmniejszanie deficytu, równoważenie finansów publicznych. Ich celem jest uzdrowienie gospodarki w długim okresie. Natomiast działania monetarne to de facto drukowanie pieniędzy. Mogą one przynieść doraźną ulgę.

Jak się wydaje, ekonomiści, a teraz także politycy, coraz bardziej skłaniają się ku drugiemu rozwiązaniu. Jest to zresztą zgodne z coraz częściej przypominanym keynesowskim powiedzeniem, że w dłuższym okresie i tak wszyscy pomrzemy.

Widać już, że wtłoczenie niewyobrażalnych sum pieniędzy w gospodarkę amerykańską zaczyna przynosić efekty. Prognoza dynamiki PKB Stanów Zjednoczonych wzrosła do 2 proc., bezrobocie w ostatnim miesiącu spadło z 9 do 8,6 proc., a wskaźnik PMI wynosi 52,7 proc., co oznacza wzrost o 1,9 pkt proc.

Analogiczne wskaźniki dla oszczędzającej Europy są niestety znacznie gorsze. Wzrost PKB według prognoz to tylko 0,6 proc., stopa bezrobocia zwiększyła się do 10,3 proc. (w Hiszpanii wynosi aż 22,8 proc.), PMI w Niemczech spadł do 47,9 proc., we Francji do 47,3 proc., a we Włoszech (43,3 proc.)‚ i Hiszpanii (43,9 proc.) osiągnął poziom wskazujący na krach gospodarczy.

Terror krótkiego okresu bierze się zatem stąd, że wejście gospodarki europejskiej w fazę recesji może uruchomić spiralę, w której redukcje wydatków i produkcji będą się wzajemnie napędzać. A to powiększy ryzyko gwałtownego załamania rynków finansowych i niewypłacalności kolejnych krajów.

Gorsze dane makroekonomiczne są co prawda jedynymi wskaźnikami, które pogorszyły się w stosunku do 2008 czy 2009 roku. Bo indeksy fiskalne – relacja długu do PKB czy wielkość deficytu – w krajach zagrożonych niewypłacalnością są lepsze, a realizowane programy oszczędnościowe powinny je jeszcze poprawić.

Dlaczego zatem oprocentowanie obligacji włoskich czy hiszpańskich jest o kilka punktów wyższe niż przed dwoma laty? Pytanie to wcale nie jest bezsensowne. Podobnie jak nie jest nielogiczna taka recepta walki z kryzysem, która zakłada większą kontrolę rynków finansowych. Kontrola taka wydaje się jednak niemożliwa. Skoro świat (teraz Stany Zjednoczone, a w przyszłości pewnie też Europa) decyduje się na utratę klasyczno-ekonomicznej cnoty, to prędzej zdradzi zasadę niekreowania pustego pieniądza niż zasadę wolnego, nieskrępowanego funkcjonowania rynku finansowego.

Czy miłość do wolnego rynku (i podmiotów nim rządzących) nie okaże się zabójcza? Czy decyzja o działaniach zmierzających do tego, aby strefa euro miała wystarczające środki do skutecznego reagowania na turbulencje na rynku finansowym, nie zostanie podjęta zbyt późno? Przekonamy się o tym w przyszłości. Oby lekcja ta nie była zbyt bolesna.

Już jutro będziemy znać ustalenia szczytu unijnego i dowiemy się, jaka jest odpowiedź UE na kryzys. Według komisarza ds. walutowych Olli Rehna potrzebna jest walka na dwóch frontach. Należy wzmacniać zarządzanie gospodarką Wspólnoty oraz zapewnić strefie euro wystarczające środki do skutecznego reagowania na turbulencje na rynku finansowym.

Owe dwa fronty to innymi słowy amerykańska i europejska metoda walki z kryzysem.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację