Pomoc finansowa dla banków strefy euro

Bardzo się staraliśmy, aby doprowadzić do zawarcia paktu fiskalnego. Po jego przyjęciu okazało się jednak, że nie ma dla nas miejsca przy stole

Publikacja: 29.12.2011 00:14

Pomoc finansowa dla banków strefy euro

Foto: Fotorzepa, Kar Karol Zienkiewicz

Minęły święta i pora się przyjrzeć, jakie kto dostał prezenty. Największy i dość niespodziewany podarunek otrzymały europejskie banki. Europejski Bank Centralny pożyczył bankom strefy euro rekordową kwotę 489 mld euro (brutto ze względu na zapadalność poprzednich pożyczek; netto jest to ok. 200 mld euro) na trzy lata oraz 63 mld euro na maksimum trzy miesiące.

Jest to druga taka operacja EBC od czerwca 2009 r. Wtedy jednak kwota była nieco mniejsza (442 mld euro) i tylko na rok. Formalnie nie jest to drukowanie pieniądza i EBC nie musi tej kwoty dopisywać księgowo do swojego bilansu, bo została pożyczona pod zastaw obligacji. Oczywiście wolno przypuszczać, że obligacje te nie sprzedałyby się dobrze na rynku. Bo gdyby można było uzyskać za nie dobrą cenę, banki borykające się z płynnością zapewne wolałyby je spieniężyć.

Różnica między pożyczaniem bankom a bezpośrednim skupem obligacji przez EBC polega głównie na tym, że pożyczać „bardziej wolno". Poza tym odmienny jest kierunek pomocy. Przy pożyczaniu korzyść odnoszą najpierw banki, a państwa zarabiają dopiero później dzięki temu, że ceny obligacji rosną, czyli spada ich rentowność.

Do grona obdarowanych spokojnie możemy jednak zaliczyć i jednych, i drugich. A ponieważ na liście dziesięciu banków znajdujących się w najgorszej sytuacji (wymagających największego dokapitalizowania) są trzy włoskie, po dwa niemieckie i hiszpańskie, po jednym portugalskim, francuskim i belgijskim, przyjąć możemy, że Święty Mikołaj napełniał skarpety przede wszystkim w tych krajach.

Z kolei rózgi zamiast prezentów dostali Węgrzy i Ukraińcy. Węgrom agencja Standard & Poor's obniżyła rating (przypomnijmy, że poprzednio zrobił to Moody's). Natomiast Ukraina robi wszystko, aby obniżyć sobie rating polityczny. Wysiłki te są na tyle skuteczne, że szczyt Unia Europejska – Ukraina, który odbył się 19 grudnia w Kijowie, nie zakończył się podpisaniem umowy stowarzyszeniowej. Wiele wskazuje na to, że Ukraina konsekwentnie oddala się od wspólnej Europy.

A Polska? W zasadzie Polska nie dostała nic, co można by potraktować jako prezent. Okazuje się bowiem, że należymy do elitarnego klubu pięciu państw, których ratingu nie tylko nie obniżono (agencje w ogóle tego nie rozważały), ale nawet niejasno obiecano, że jeśli będziemy się dobrze sprawować, to w przyszłym roku rating może być podniesiony.

Gorzej, że prezentu nie chcieli nam dać wielcy z Unii Europejskiej. Tak bardzo się staraliśmy, aby doprowadzić do zawarcia paktu fiskalnego. Po jego przyjęciu okazało się jednak, że nie ma dla nas miejsca przy stole i nie będziemy brać udziału w szczytach państw zawierających pakt. Na takie traktowanie (murzyn zrobił swoje, niech murzyn nie przeszkadza) miękko oburzył się minister Rostowski, grożąc, że Polska nie przyjmie ustalonych zasad fiskalnych. Odnotujmy jednak, że nasz „energiczny protest" rynkami finansowymi nie zachwiał.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem