Komu bije dzwon

Polski sektor budowlany znalazł się w niebezpieczeństwie, które zagraża jego istnieniu w dotychczasowych rozmiarach i formach własnościowych

Publikacja: 14.08.2012 03:33

Andrzej K. Koźmiński prezydent Akademii Leona Koźmińskiego

Andrzej K. Koźmiński prezydent Akademii Leona Koźmińskiego

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Widmo utraty płynności zawisło nad jego wieloma uczestnikami, łącznie z tymi największymi.

Dobrze jest uświadomić sobie, o co idzie gra. Budownictwo jest trzecim co do ważności sektorem gospodarki. Jego udział w PKB to niemal 8 proc., daje ok. 9 proc. zatrudnienia. Zaangażowanie sektora bankowego w finansowanie budownictwa to ponad 62 mld zł. Ocena finansowej perspektywy budownictwa jest negatywna, więc banki ograniczają finansowanie i radykalnie skracają okresy gwarancji. W tej sytuacji nietrudno o panikę i o efekt domina.

W latach 2010–2012 nastąpił spadek liczby podmiotów w sektorze o ponad 7 proc. W pierwszej połowie 2012 r. upadło ponad 150 firm. Niedawno Polimex-Mostostal, gigant na naszym rynku, w ostatniej chwili przed koniecznością ogłoszenia upadłości osiągnął porozumienie z wierzycielami, które daje mu cztery miesiące na odzyskanie równowagi finansowej.

Dobrze jest uświadomić sobie, że niezależnie od makroekonomicznych konsekwencji skurczenia się sektora (przede wszystkim wpływu na wzrost PKB, poziom bezrobocia czy eksport usług budowlanych) po ewentualnym upadku takich firm jak Polimex nie da się odtworzyć. A to oznacza, że nie będzie u nas krajowych wykonawców wielkich projektów infrastrukturalnych czy inwestycji przemysłowych (np. w energetyce).

Kiedy w podobnej sytuacji znalazł się amerykański przemysł samochodowy, rząd federalny podjął szybką interwencję. Nie ograniczył się do gwarancji kredytowych i masowych zamówień rządowych, ale posunął się do czasowego przejęcia przez rząd większościowych udziałów w General Motors.

Trudno się spodziewać podobnych działań w polskim sektorze budowlanym. Podobnie jak w innych krajach europejskich bezwzględne pierwszeństwo ma powstrzymanie się od dodatkowych wydatków budżetu, nawet jeśli już wkrótce ta wstrzemięźliwość doprowadzi do spadku przychodów i wzrostu wydatków państwa.

Zwycięża pogląd, że przedsiębiorcy budowlani są sami sobie winni, bo dobrowolnie zaangażowali się w nierentowne i ryzykowne kontrakty. W portfelu zamówień polskiego sektora budowlanego niemal 40 proc. to projekty publiczne.

Na tym tle warto zwrócić uwagę na pewne szczególne cechy państwa jako uczestnika obrotu gospodarczego. Otóż państwo jest jedynym podmiotem na rynku, który może prowadzić nie tylko działania nieetyczne, ale nawet bezprawne na szkodę innych uczestników, praktycznie bez ryzyka żadnych sankcji, odpowiedzialności materialnej czy szkody na wizerunku.

Widmo utraty płynności zawisło nad jego wieloma uczestnikami, łącznie z tymi największymi.

Dobrze jest uświadomić sobie, o co idzie gra. Budownictwo jest trzecim co do ważności sektorem gospodarki. Jego udział w PKB to niemal 8 proc., daje ok. 9 proc. zatrudnienia. Zaangażowanie sektora bankowego w finansowanie budownictwa to ponad 62 mld zł. Ocena finansowej perspektywy budownictwa jest negatywna, więc banki ograniczają finansowanie i radykalnie skracają okresy gwarancji. W tej sytuacji nietrudno o panikę i o efekt domina.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację