Komitet noblowski stosuje od czasu do czasu strategię inspirowania poprzez nagradzanie. Tegoroczna nagroda Nobla z ekonomii wydaje się dokładnie takim ruchem. W czasach, kiedy debaty ekonomiczne rozpalane są do czerwoności sporami makroekonomicznymi, a spory polityczne koncetrują się wokół zakresu ingerencji państwa w gospodarkę, Nobla dostają ekonomiści, którzy pokazują, jak można zwiększać dobrobyt poprzez bardzo małe zmiany.
Jeden z nagrodzonych to matematyk, Lloyd Shapley, a drugi ekonomista Alvin Roth. Obaj zajmują się teorią gier, która – w uproszczeniu – opisuje optymalne zachowania ludzi i instytucji w warunkach interakcji z innymi osobami czy podmiotami. Shapley wypracował pewne modele, zaś Roth sprawdzał je w praktyce. I tak na przykład Roth zaprojektował najbardziej optymalny sposób doboru uczniów do szkół publicznych, badał sposoby doboru dawców nerek, czy poszukiwania pracy przez lekarzy.
Do świadomości publicznej coraz cześciej dostają się koncepcje, które niewiele mają wspólnego z wielkimi ideami. Wielką popularność na świecie zyskała niedawno książka „Poor Economics" dwóch uczonych z MIT (Boston), pokazująca, jak budować programy pomocy ubogim w krajach trzeciego świata. Nie mniejszy rozgłos zyskała książka „Nudge" ekonomistów z Chicago, wskazująca, jak drobne modyfikacje bodźców oddziałujących na konsumentów mogą znacząco zwiększyć efektywność ich zachowań.
Nie jestem zwolennikiem koncepcji postpolityki, od ważnych „wielkich" pytań nigdy nie uciekniemy. Walka o rozmiar redystrybucji będzie trwała do końca świata, bo leży u źródła sensu polityki, a podział na liberałów i socjaldemokratów na pewno nie zaniknie. Jednak trudno nie dostrzec, że w czasie, kiedy nie umiemy odpowiedzieć na pytanie o optymalny zakres aktywności państwa, optymalną politykę pieniężną, optymalny system walutowy, powstaje masa ciekawych koncepcji, które pozwalają pchać świat do przodu na nieco mniejszych kółkach.
To wszystko nie jest bardzo sexy, nie wygrywa się tym wielkich kampanii wyborczych, nie zdobywa milionów czytelników, pisząc o takich koncepcjach nie zdobywa się redaktorskiej sławy. Ale to jest cholernie ciekawe i ważne.