Świdlicki: Polska niczego nie zyska

Przystępując pochopnie do Europejskiej unii bankowej Polska niczego nie zyska

Publikacja: 15.12.2012 16:49

Świdlicki: Polska niczego nie zyska

Foto: Archiwum

Red

W tym tygodniu unijni ministrowie finansów uzgodnili pierwszą część Europejskiej unii bankowej,  postrzeganej przez wielu jako narzędzie które wreszcie umożliwi naprawę obarczonej problemami wspólnej waluty. Od 2014 r. EBC przejmie nadzór nad około dwustoma systemowo ważnymi bankami w strefie euro, zdefiniowane, jako banki mające aktywa o wartości przynajmniej €30 miliardów lub równe 20% PKB ich państwa.

Porozumienie w tej sprawie jest niewątpliwie mile widziane, zwłaszcza, że poprzez proponowany system podwójnego głosowania w Europejskim Urzędzie Nadzoru Bankowego (osobne głosowania dla krajów strefy euro i tych poza), znika ryzyko regulacji bankowej w całej unii będącej zdominowanej przez tych pierwszych. Ten klarowny podział pomiędzy zasadami wspólnego rynku a strefą euro jest niezbędny, aby uspokoić państwa członkowskie, które wykluczyły wstąpienie do strefy euro w niedalekiej przyszłości - nie tylko Wielką Brytanię, ale także Szwecję i Danię.

Niemniej jednak, nadal pozostaje wielka  niepewność  jeśli chodzi o "Mur Chiński ", który ma oddzielać nowe funkcje nadzorcze  EBC od jego głównej odpowiedzialności w zakresie polityki pieniężnej. W szczególności w Niemczech istnieją obawy, że dojdzie do konfliktu interesów; mianowicie, że bank będzie prowadził luźną politykę pieniężną by utrzymać na powierzchni banki znajdujące się w stanie krytycznym. "Bardziej żaluzje francuskie niż Mur Chiński" jak ujęła to nasza niemiecka organizacja bratnia,Open Europe Berlin.

Ponadto, dogadanie się w kwestii nadzoru bankowego było względnie łatwe, podczas gdy uzyskanie zgody w ramach drugiej części unii bankowej w skład której wchodzą kwestie takie jak wspólny fundusz restrukturyzacji i likwidacji banków, oraz wspólny system gwarancji depozytów, okaże się o wiele trudniejsze. Według naszych szacunków, w sytuacji w której aktywa bankowe w całej unii w 2012 sięgają 366% unijnego PKB, wspólny fundusz restrukturyzacji i likwidacji banków musiałby dysponować co najmniej € 500 milardami by mieć wiarygodność , a system gwarancji depozytów musiałby dysponować € 114 milardami, z czego €96 milardów dla strefy euro. Większość tych pieniędzy będzie musiała być wyłożona z góry, (a nie w formie gwarancji kredytowych), i co najważniejsze, oba programy będą musiały mieć bezpośredni dostęp do linii kredytowej EBC lub skarbów państw, aby w razie kryzysu odblokować dodatkowe fundusze. Pomijając praktyczny problem z zgromadzeniem takiej ilości pieniędzy, takie posunięcie wymagałoby też zmiany statutu EBC oraz unijnych traktatów.

Jakie to ma znaczenie dla Polski? Cóż, od 2008 r., państwa unijne oferowały europejskiemu sektorowi bankowemu w sumie około € 4,7 bilionów w formie gwarancji kapitałowych, płynności oraz różnych środkach pomocy związanej z kłopotliwymi aktywami. Według przykładowego scenariusza wydarzeń, w którym zakłada się istnienie takiego funduszu restrukturyzacji i likwidacji banków  w czasie kryzysu (zakładając,iż kraje otrzymujące pomoc nie partycypują), państwo polskie musiałby wyłożyć ponad €200 miliardów, czyli 74% PKB, podczas gdy w rzeczywistości wyłożyło zaledwie €9 miliardów.

Co prawda, liczby te mają  charakter czysto ilustracyjny, ale podkreślają, że podział obciążeń w takim systemie, w którym składki państwowe  są mniej więcej oparte na wysokości PKB oraz liczbie ludności, byłby niezwykle niesprawiedliwy zważywszy, że polskie banki posiadają jedynie 0,73% aktywów bankowych  całej Unii. Nie należy zapominać, że powstanie takich funduszy to wyraźnie deklarowanym  a zarazem koniecznym celem unii bankowej, jeśli ma się ona przyczynić do rozwiązania obecnego kryzysu.

Z podobnych przyczyn, Polska i inne kraje członkowskie Unii powinny być bardzo zadowolone, że Wielka Brytania, której banki posiadają €10,2 bilionów w aktywach - cztery razy więcej niż cała niemiecka gospodarka – pozostaje poza unią bankową, co oznacza, że polscy podatnicy nie będą w żaden sposób narażeni na jakiekolwiek ryzyko z nimi związane. Na szczęście, nie ma realistycznej perspektywy przystąpienia Polski do strefy euro w ciągu najbliższych kilku lat, w skutek czego rząd polski ma absolutną racje nie deklarując pochopnie czy przystąpi do unii bankowej czy nie, zwłaszcza z powodu dodatkowych zabezpieczeń opisanych powyżej. W polskim interesie leży pozostanie na zewnątrz unii bankowej w najbliższej przyszłości i obserwowanie kierunku rozwoju kolejnych etapów, w szczególności w zakresie funduszu restrukturyzacji i likwidacji.

 

Paweł Świdlicki, analityk londyńskiego think-tanku Open Europe

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację