Nie tak dawno pojawiła się ze strony jednego ze znanych komentatorów życia gospodarczego i byłego prezesa NBP Leszka Balcerowicza propozycja rozliczenia Rady Polityki Pieniężnej za brak konsekwencji w realizacji jej podstawowego zadania, jakim jest stabilizacja na niskim poziomie wskaźnika inflacji. Warto zatem przyjrzeć się bliżej problemowi, z którego należy...„rozliczać", aby ocenić zasadność takiego stanowiska.
Kluczowe znaczenie oczekiwań inflacyjnych
Narodowy Bank Polski ustala dopuszczalny limit na wskaźnik wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) na poszczególne lata kalendarzowe. Aktualnie realizowany cel inflacyjny (2,5 procent z dopuszczalnym przedziałem wahań +/- 1 pkt proc.) od 2004 r. jest realizowany w sposób ciągły, co oznacza, że wskaźnik CPI powinien w każdym miesiącu osiągać wartości jak najbliższe 2,5 procent.
Zarówno w strefie euro, w Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce głównym narzędziem realizacji celu inflacyjnego jest regulacja oficjalnych stóp procentowych banku centralnego. Zasady wykorzystywania krótkoterminowej stopy procentowej banku centralnego do oddziaływania na tempo wzrostu cen są zgodne z logiką tzw. reguły Taylora, której główne przesłanie polega na poszukiwaniu środków stabilizowania inflacji na niskim poziomie (około 2 proc.), co ma stanowić bazę dla długookresowego wzrostu gospodarczego.
Jedną z głównych przesłanek polityki pieniężnej nakierowanej na osiągnięcie ambitnego celu inflacyjnego jest ustabilizowanie oczekiwań inflacyjnych
W ten sposób zakłada się apriorycznie, że określone tempo wzrostu cen jest optymalne dla każdej gospodarki i opłaci się w krótkim i średnim okresie ponieść nawet duże koszty w zakresie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia, aby je osiągnąć.