Dużym zaskoczeniem to by wcale nie było, zwłaszcza, że podobnie postąpił w 2011 r. decydując o obniżeniu składki przekazywanej do otwartych funduszy emerytalnych (OFE). Kijem okazał się ten właśnie krok, a marchewką umożliwienie towarzystwom emerytalnym (zarządzają OFE) oferowania kont emerytalnych (IKE i IKZE), czyli produktów służących do dodatkowego oszczędzania na emeryturę.
By złagodzić efekt obniżenia składki do OFE, wokół którego pojawiło się wiele kontrowersji, rząd zaproponował też Polakom pierwszą, od razu odczuwalną, ulgę podatkową, w postaci możliwości odpisania od podstawy opodatkowania wpłat dokonanych na indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Wówczas zmiany w prawie były przeprowadzane w ekspresowym tempie, a zatem i nowe prawo było nieco niedopracowane. Chodzi tu choćby o wprowadzenie limitu procentowego, a nie kwotowego wpłat na IKZE, który powoduje dla wielu Polaków trudności z jego wyliczeniem.
Obecnie rząd przymierza się do kolejnych zmian w działalności OFE i znów – jak wiele wskazuje – będą polegały one na uszczupleniu aktywów, którymi zarządzają te instytucje. Jak można podejrzewać pomysł resortu finansów – stopniowego powrotu z OFE do ZUS osób w wieku przedemerytalnym – zostanie wprowadzony w życie. I kolejny raz koncepcja tego ministerstwa „majstrowania" przy kapitałowej części systemu emerytalnego budzi kontrowersje. Nie tylko ekonomistów czy ekspertów, ale widać to także w mediach. Resort finansów podkreśla, że to dla bezpieczeństwa zgromadzonego przez ludzi kapitału, ale i dla dobra finansów publicznych. Eksperci mówią zaś o jednym – to będzie oznaczało niższe emerytury.
I jak się wydaje rząd ponownie by „złagodzić" efekt tych zmian zaproponuje kolejne zmiany w kontach emerytalnych. Zresztą i resort pracy i Ministerstwo Gospodarki (oba kierowane przez PSL) już na nie wyraźnie wskazują. Chodzi np. o likwidację podatku dochodowego lub choćby wprowadzenie ryczałtowego podatku na niskim poziomie przy wypłacie pieniędzy dla oszczędzających na IKZE. Dziś bowiem oferowana im w IKZE ulga jest de facto kredytem podatkowym. Teraz nie płacą podatku dochodowego, ale muszą go zapłacić gdy będą wypłacać pieniądze. Poza tym pozostaje też np. kwestia wprowadzenia limitu kwotowego dla oszczędzających. Na razie resort finansów odpierał propozycje rozszerzenia zachęt w IKZE. Jednak pewne jest, że ich potencjalne wprowadzenie nie spotka się z krytyką, a może nieco przyćmić kolejne zmiany proponowane w OFE.
Zatem możliwe, że będziemy mieć powtórkę z niedawnej historii. Tylko pytanie brzmi czy tak powinno być? Bo o ile zmiany w IKZE będą korzystne dla Polaków (choć osobiście uważam, że nie kluczowe do tego by zachęcić ich do dodatkowego oszczędzania, a robi to bardzo mało osób), to te w OFE już niekoniecznie.