Rz: Minęło pięć lat od upadku banku Lehman Brothers. Czy uważa pan, że system finansowy Zachodu jest bezpieczniejszy niż wtedy?
Charles W. Calomiris
: Tak, jest nieco bezpieczniejszy. Niedawno pojawiła się analiza, w której grupa profesorów finansów stara się odpowiedzieć na to pytanie, wykorzystując modele badawcze. I z ich modeli wynika, że system finansowy USA jest teraz o wiele mniej wrażliwy na wstrząsy niż we wrześniu 2008 r. Pamiętajmy, że na jesieni 2008 r. system bankowy musiał mierzyć się nie tylko z szokiem po upadku Lehmana. Lehman był tylko zapałką w składzie prochu. Głównym problemem była postrzegana przez rynek słabość systemu bankowego. Jest rzeczą niewłaściwą mówić, że świat wpadł w kłopoty, gdy banki się załamały. Było nieco inaczej. Od 2006 r. wiele wielkich banków, np. Citigroup, stopniowo traciło swoją wartość rynkową. Do końca 2007 r. była ona w przypadku niektórych z nich mniejsza nawet o 30 proc. W 2008 r. banki te doszły więc do punktu grożącego ich wypłacalności. Gdy Lehman upadł, wiele banków było już postrzeganych jako zbyt słabe, by utrzymać się na rynku. Ryzyko związane z robieniem z nimi interesów było już bardzo duże, a upadek Lehmana dodatkowo popchnął wszystkich ku krawędzi. Gdyby banki utrzymały swoją siłę, gdyby w 2006 i 2007 r. zdobyły więcej kapitału, nie mielibyśmy kryzysu finansowego. To pozwala nam zrozumieć, że od 2008 r. zrobiono w USA wiele, by naprawić sytuację. Wciąż jednak można zadać wiele ciekawych pytań dotyczących kondycji innych systemów bankowych, np. francuskiego.
Dlaczego akurat francuski system bankowy budzi pańskie wątpliwości?
Jako profesor finansów obserwuję to, jak rynek postrzega te banki. Zachowanie ich akcji jak i duża niechęć uczestników rynku do kupowania nawet ich krótkoterminowego długu sugerują, że instytucje te mogą mieć sporo nierozpoznanych strat. Nie mam żadnych wewnętrznych informacji mówiących, gdzie te straty są i jak duże, ale problem leży w rynkowym zaufaniu. Jeżeli go brakuje, trzeba podjąć działania przywracające zaufanie, a nie udawać, że nic się nie dzieje. Francuski rząd mówi: „Rynki są w błędzie, a z naszymi bankami jest wszystko w porządku". Pięć lat po upadku Lehmana powinni albo naprawić problem, albo przekonująco wyjaśnić, że banki są w dobrej kondycji. Zamiast tego mamy do czynienia z ekstremalnym utajnieniem. Tajna jest nawet skala transakcji finansowych tych banków z rządem. Takie podejście ma związek ze słabością fiskalną i niechęcią do ponoszenia kosztów pomocy dla banków.