Wydarzenia ostatnich dni dobitnie pokazują, że Polska potrzebuje spójnego systemu bezpieczeństwa, w którym ważną rolę odgrywał będzie sprawny i efektywny przemysł zbrojeniowy. Integracja sektora obronnego i powołanie Polskiej Grupy Zbrojeniowej może takie zaplecze zapewnić.
Tuzin na początek
Polska Grupa Zbrojeniowa (PeGaZ) będzie w pierwszym etapie konglomeratem 12 spółek z państwowego sektora obronnego, na czele z Wojskowymi Zakładami Mechanicznymi w Siemianowicach oraz Hutą Stalowa Wola. To dopiero pierwszy krok, bo docelowo w PeGaZie ma się znaleźć większość zbrojeniowych spółek nadzorowanych przez ARP oraz spółek Polskiego Holdingu Obronnego.
Takie scalenie ma pozwolić na to, by polski sektor obronny był w stanie na równych zasadach walczyć o zlecenia w ramach wartego 130 mld zł programu modernizacji naszej armii. Na razie przewaga jest po stronie zachodnich koncernów – i nie chodzi wyłącznie o wyniki finansowe, ale przede wszystkim o technologie i zintegrowanie biznesu. W walce o zlecenia zbrojeniowe polskie spółki nie stoją jeszcze na straconej pozycji – produkujemy np. dobre radary, niezłe transportery.
Zagrożeń jest wiele
PeGaZ to obecnie kilkadziesiąt spółek z odrębnymi władzami. Każda z firm jest znaczącym, czasem najważniejszym, pracodawcą w regionie. W odpowiedzi na działania integracyjne odezwie się wiele sił odśrodkowych zmierzających do utrwalenia status quo lub spowolnienia procesu łączenia.
Walka o władzę i wpływy rozgrywała się podczas każdego z projektów integracji firm, w jakich uczestniczyłem. Moje doświadczenia w The Boston Consulting Group pokazują, że warunkiem sukcesu jest szybkie sprecyzowanie celów. Lista priorytetów to punkt wyjścia do zaprojektowania struktury nowo powstającej firmy w taki sposób, żeby wzmacniała pożądane zachowania i eliminowała dezintegracyjne.