Europa zdaje się nie wyciągać wniosków ze swych doświadczeń. Kryzys strefy euro pokazał, że pogłębianie integracji nie jest efektywnym sposobem wymuszania koniecznych zmian w gospodarce, na co naiwnie liczono w wypadku krajów południa Europy.
Dziś – bez względu na świeże doświadczenia – w szybkim tempie postępują rozmowy na temat powstania strefy wolnego handlu między USA a UE. W sytuacji gdy amerykański przemysł jest wspierany przez umiejętnie prowadzoną politykę przemysłową, polityka gospodarcza Unii to totalny chaos, utworzenie wspólnej panatlantyckiej strefy wolnego handlu grozi pogłębieniem widocznego dziś procesu ubożenia Europy i narastania w niej różnic dochodowych.
By odnieść ekonomiczne korzyści z pogłębiania integracji gospodarczej z USA, Europa musi najpierw uporządkować tak istotne kwestie, jak luki w instytucjonalnych rozwiązaniach strefy euro, wyjść ze swego rodzaju rozdwojenia jaźni w prowadzonej obecnie polityce gospodarczej i przeprowadzić ważne reformy, które poprawią jej międzynarodową pozycję konkurencyjną.
Zanim dojdzie do utworzenia panatlantyckiej strefy wolnego handlu, potrzebne jest także wypracowanie globalnych rozwiązań, które zapobiegać będą narastaniu różnic dochodowych. Są one w dużej mierze pochodną postępujących procesów globalizacji.
Amerykański pragmatyzm
Od wybuchu globalnego kryzysu politykę gospodarczą USA – jeszcze bardziej niż przed kryzysem – charakteryzuje pragmatyczne podejście do przemysłu. Do tego, co istniało od dawna – korzystnych warunków dla postępu technologicznego – dodano nowe elementy, w tym jeden niezwykle istotny. Ogniwem nowej doktryny przemysłowej stało się dbanie o dostęp do tanich surowców energetycznych przy możliwie maksymalnej samowystarczalności.