Chodzi o zgodę na dofinansowanie tzw. dużego projektu o wartości przekraczającej 50 mln euro (z VAT) o dużym znaczeniu dla polskiej gospodarki finansowanego z programu „Innowacyjna gospodarka" (działanie 4.5). Takich projektów w tej części programu było 23. Wszystkie oczekiwały po kilka lat na decyzję Komisji Europejskiej. Dość powiedzieć, że Fiat wniosek o dotację złożył w 2008 r., umowę o dofinansowanie podpisał w 2009 r., i od tego czasu zmaga się z procedurami unijnym (najpierw z indywidualną notyfikacją, a następnie z potwierdzeniem wkładu UE). Jednak, co wydaje się dość nieprawdopodobne, bo sprawa dotyczy bądź co bądź dotacji z budżetu UE na lata 2007-2013, większość, bo aż 15 z tych 23 firm nadal oczekuje na decyzję Brukseli. KE wydała ich dopiero osiem (po cztery w tym i ubiegłym roku). Ta dla Fiata jest ósmą i jednocześnie siódmą pozytywną. Fiat to firma, która mogła sobie pozwolić na długie oczekiwanie i rozpoczęcie inwestycji mimo braku decyzji KE. Jednak w przypadku spółki Green Source Poland, która planowała wybudowanie w Kostrzynie nad Odrą (w Lubuskim) zakładu produkcji składników do wytwarzania biopaliw i wnioskowała o grant w wysokości 142,4 mln zł tak dobrze się nie skończyło. W tzw. międzyczasie od podpisania umowy o dofinansowanie padła spółka matka tej firmy, a w kwietniu br. KE nie zgodziła się na dotację. Dobrze, że pozostałe długo oczekujące na stanowisko Brukseli firmy to światowi giganci m.in. Samsung, IBM, Volkswagen i General Motors, bo inaczej czekając w nieskończoność na dotację mogłyby podzielić los Green Source Poland.
Dlaczego KE działa tak opieszale? Sprawa ma ciekawe tło. Pytana, w ostatnim wywiadzie dla „Rz", o ten problem Elżbieta Bieńkowska, wicepremier, minister infrastruktury i rozwoju odpowiedziała: „Sedno sprawy tkwi w tym, że KE zgodziła się na wsparcie dużych inwestycji w produkcję akceptując program „Innowacyjna gospodarka". Mimo to potem zaczęła szukać sposobności, aby nie udzielić dofinansowania tym projektom, stosując czasem inne, niż przyjęte wcześniej, kryteria. To trochę tak, jakby zmienić zasady w trakcie gry. Mam nadzieję, że proces akceptacji ruszy. Chcą tego unijni komisarze, bo dążą do zamknięcia wielu spraw przed wyborami do Parlamentu Europejskiego."
Choć po raz kolejny oznacza to prymat polityki nad realiami ekonomicznymi to przed firmami jest światełko w tunelu. Ostatecznie lepiej, że Bruksela wyda decyzje bardzo późno (dotowane inwestycje trzeba zakończyć i rozliczyć do końca 2015 r.) niż wcale. Oby tylko nie były one negatywnymi jak w przypadku Green Source Poland.