Jeszcze rok temu, po awansie o 4 miejsca, znajdowaliśmy się na 19 pozycji zestawienia. Najwyżej byliśmy  chyba 10 lat temu – zajmowaliśmy 12 miejsce. Ranking powstaje na podstawie ocen 300 inwestorów na których przypada ¾ światowych inwestycji zagranicznych, nie można go więc lekceważyć.  Pokazuje, jak zmiany w systemach politycznych, gospodarczych i prawnych wpływają na postrzeganie danego państwa.

Ponieważ ankietowani nie deklarują co konkretnie im się podoba lub nie w danym kraju, można tylko snuć przypuszczenia, co wpłynęło na zmianę ich nastawienia wobec Polski. Trudno wskazać jedno wydarzenie, które wpłynęło na pogorszenie stosunku do naszego kraju. Raczej można mówić o całej serii, zaczynając  od  wywłaszczenia 17 mln obywateli z ich oszczędności zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych, przez ciągnące się do trzech lat prace nad zasadami opodatkowania wydobycia gazu łupkowego, zaniechanie reform zmniejszających wydatki publiczne, wstrzymanie prywatyzacji, niepodjęcie reform systemu podatkowego i wymiaru sprawiedliwości – wyliczankę można by ciągnąć bardzo długo.

Tak się składa, że publikacja raportu A.T.Kearney nastąpiła w czasie, gdy trwa internetowa aukcja lunchu z legendarnym inwestorem giełdowym Warrenem Buffettem. Ten kto zadeklaruje najwyższą sumę, która trafi na konto fundacji charytatywnej, będzie mógł przez kilka godzin porozmawiać z amerykańskim miliarderem – bo przecież nie o menu w takim spotkaniu chodzi. Aukcja kończy się w sobotę, jest więc jeszcze trochę czasu, żeby ogłosić narodową zrzutkę i spróbować wysłać do Buffetta naszego premiera.  W końcu ma przed sobą jeszcze przynajmniej rok rządów. Jeżeli Buffett potrafi wytłumaczyć mu co jest ważne dla gospodarki i dlaczego Polska przestała być tak atrakcyjnym miejscem dla inwestorów, a premier to zrozumie i wreszcie zacznie działać, nie będą to zmarnowane pieniądze.