Przez lata kierował pan Izbą Cywilną Sądu Najwyższego. Jak pan patrzy na to, co się teraz dzieje w tej izbie i całym Sądzie Najwyższym, to co pan sobie myśli?
Sąd Najwyższy znalazł się w bardzo głębokim kryzysie. Po pierwsze – dramatycznie wzrosła zaległość spraw, które czekają na rozpoznanie, przede wszystkim skarg kasacyjnych. Po drugie – nie zostały wyjaśnione i rozwiązane kwestie ustrojowe związane z wadliwymi powołaniami sędziów do SN. A to z kolei powoduje, że w mojej ocenie SN nie może już efektywnie sprawować swojego podstawowego zadania, jakim jest dbanie o jednolitość orzecznictwa.
Czytaj więcej
Żądania ministra Waldemara Żurka do zaprzestania orzekania przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczaj...
Skutki pisma prokuratora generalnego Waldemara Żurka mogą przyczynić się wręcz do paraliżu Izby Cywilnej. Wnioskuje on przecież o powstrzymanie się od wykonywania czynności przez 21 sędziów SN, wszystkich jest 31. Wspomina o tym w najnowszym oświadczeniu sędzia Joanna Misztal-Konecka, pełniąca dziś obowiązki prezesa Izby Cywilnej. Obawia się pan paraliżu?
Dla mnie to dziwny argument. Wywoływanie głębokiego kryzysu w funkcjonowaniu Izby Cywilnej, o którym mowa w tym oświadczeniu, nie może być argumentem za tym, żeby obecny stan miał być utrzymany. W oświadczeniu jest też przyznanie się do tego, że standard, który istniał przed tzw. reformą Sądu Najwyższego – kiedy to czas rozpoznania skargi kasacyjnej zamykał się mniej więcej w roku – powinien zostać przywrócony. To nic innego jak potwierdzenie, że obecna sytuacja ma właśnie charakter mocno kryzysowy. Po drugie, w oświadczeniu nie proponuje się de facto żadnego rozwiązania tej sytuacji, a jedynie przedstawia się czarny scenariusz na następny okres. Mowa jest o tym, że w przypadku, gdyby sędziowie wadliwie powołani mieli przestać orzekać, to czas rozpoznania skarg kasacyjnych wydłuży się do 9-12 lat. To założenie jest całkowicie błędne, bo zakłada, że w tym czasie nie da się prawidłowo powołać nowych sędziów do IC. Tymczasem można wdrożyć procedurę naprawczą, która da szansę prawidłowego powołania sędziów. Nie ma więc sensu twierdzenie, że w IC pozostanie do orzekania tylko dziesięciu prawidłowo powołanych sędziów.
Czytaj więcej
Koalicja rządząca „odziedziczyła” po poprzednikach wymiar sprawiedliwości pogrążony w chaosie. Po...
Zgadza się pan z argumentami prokuratora generalnego co do wadliwego powołania sędziów Sądu Najwyższego?
Wadliwa procedura powoływania sędziów do SN jest obecnie powszechna. To, że ma ona charakter rażąco wadliwy, zostało już przesądzone wielokrotnie w różnych orzeczeniach sądów krajowych i trybunałów międzynarodowych. Po drugie, pojawia się bardzo istotny problem związany z koniecznością wykonywania tych orzeczeń. Jeżeli chodzi o stanowisko Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, to z tych orzeczeń ewidentnie wynika, że osoby wadliwie powołane do Sądu Najwyższego, z udziałem obecnej KRS, nie gwarantują stronom realizacji prawa do sądu. Zarówno w znaczeniu konwencyjnym jak i konstytucyjnym. W mojej ocenie wystąpienie prokuratora generalnego jest podyktowane dbałością zarówno o interes stron – bo chodzi o stabilność tych orzeczeń, które zapadają w SN – jak i perspektywą związaną z odpowiedzialnością państwa za wydawanie tych orzeczeń w kontekście zadośćuczynień, które są z tego powodu zasądzane. Więc jeśli pyta mnie pani o argumentację prokuratora generalnego, to uważam, że jest ona oparta na poważnych podstawach.