Reklama

Ekspert: Zabranie 800+ Ukraińcom to zła wiadomość także dla polskich pracowników

Debata o odebraniu 800+ niepracującym obywatelom Ukrainy w Polsce to nie tylko kwestia budżetu czy „sprawiedliwości społecznej”. To pomysł, który uderza w fundamenty integracji, destabilizuje rynek pracy i stawia nie tylko migrantów – bo i Polaków – w słabszej pozycji wobec pracodawców.

Publikacja: 26.08.2025 15:20

Ekspert: Zabranie 800+ Ukraińcom to zła wiadomość także dla polskich pracowników

Foto: Adobe Stock

Decyzja o ograniczeniu prawa do świadczenia 800+ dla niepracujących osób z Ukrainy wydaje się nie tylko moralnie wątpliwa, ale też ekonomicznie i społecznie krótkowzroczna. Zacznijmy od faktów: zdecydowana większość obywateli Ukrainy w Polsce pracuje, płaci podatki, wynajmuje mieszkania, kupuje w naszych sklepach. To nie są „bierni beneficjenci”, to ludzie, którzy współtworzą polską gospodarkę. Odebranie im świadczeń na dzieci to uderzenie w tych, którzy wcale nie żyją „na koszt państwa”.

Z perspektywy integracji jest to ruch fatalny. Dzieci ukraińskich rodzin – dziś często uczące się w polskich szkołach i mówiące po polsku – dostają sygnał, że są obywatelami drugiej kategorii. To prosta droga do napięć, wzajemnych uprzedzeń i gettoizacji. Kiedy w przyszłości otrzymają polskie obywatelstwo, pamięć o tym, że „byli mniej warci” pozostanie. Równe prawa to fundament integracji – pozbawienie ich wzmacnia bariery, zamiast je burzyć.

Jakie skutki ekonomiczne będzie miało odebranie 800+ Ukraińcom?

Co więcej, w sensie makroekonomicznym ten pomysł jest przeciwskuteczny. Uniwersalne i pewne świadczenia rodzinne pełnią funkcję stabilizatora koniunktury: pomagają utrzymać konsumpcję i minimalizują skutki kryzysów.

Jeśli utrata pracy będzie oznaczać utratę 800+, stracimy ten mechanizm stabilizujący, co może oznaczać pogłębienie problemów nie tylko migrantów, ale całej gospodarki. Stracą właściciele mieszkań, stracą małe sklepy, stracą przedsiębiorcy, którzy dziś korzystają z pracy i konsumpcji tej grupy.

Czytaj więcej

800+ na dziecko z Ukrainy i kary za banderyzm. Co zakłada prezydencki projekt?
Reklama
Reklama

Czy osłabienie pozycji pracowników ukraińskich pomoże Polakom?

Na poziomie rynku pracy skutki mogą być jeszcze gorsze, niż się wydaje. Uzależnienie świadczeń od zatrudnienia, w sytuacji, gdy system ochrony praw pracowniczych działa w Polsce wybiórczo i zbyt słabo, to zaproszenie do nadużyć. Migrant, który wie, że wraz z utratą pracy traci nie tylko pensję, ale i środki na utrzymanie dziecka, będzie bardziej podatny na presję pracodawcy. Zgodzi się zostać po godzinach bez zapłaty, przyjmie gorsze warunki umowy, a nawet nielegalne formy zatrudnienia, byle tylko zachować status pracującego. W takim układzie 800+ staje się nie tyle wsparciem dla rodziny, co narzędziem dyscyplinowania i zastraszania.

Problem nie dotyczy wyłącznie migrantów. W każdej branży – od produkcji po usługi – gdy część pracowników godzi się na niższe stawki i gorsze warunki ze strachu przed utratą świadczeń, obniża się poprzeczka dla wszystkich. Polscy pracownicy również odczują presję: trudniej będzie walczyć o podwyżki, lepsze umowy czy skrócenie nadgodzin, gdy obok nich stoi kolega lub koleżanka z Ukrainy, gotowa przyjąć każde warunki, bo inaczej traci nie tylko pracę, ale i podstawowe wsparcie dla dzieci. W efekcie to nie tworzy nowych miejsc pracy dla Polaków – to wyścig do dna, w którym tracimy wszyscy.

Czy po Ukraińcach 800+ mogą stracić kolejne grupy społeczne?

Nie wolno też lekceważyć wymiaru symbolicznego. Świadczenie 500+, a potem 800+, miało jedną dużą zaletę – było powszechne i stosunkowo proste. Bez biurokratycznych progów, bez testowania „kto zasługuje”. Ta uniwersalność była jego siłą, także polityczną. Dzisiejsze ograniczenia to nie tylko atak na migrantów, to wyłom w tej zasadzie. Raz rozszczelniony system łatwiej będzie w przyszłości poddawać kolejnym „selekcjom”.

I jeszcze jedno – cała sprawa pokazuje, jak niebezpieczna jest populistyczna licytacja na prawicy. W kampanii prezydenckiej temat odebrania świadczeń niepracującym Ukraińcom był podnoszony nie tylko przez PiS czy Konfederację, ale także przez Platformę i PSL. Rafał Trzaskowski i Donald Tusk również flirtowali z tym pomysłem, by „odebrać prawicy narrację”. Problem w tym, że kiedy ściga się prawicę na jej własnym polu, można obudzić się w świecie, w którym te złe pomysły stają się realną polityką. Dziś płacimy cenę tamtych słów.

Na tej decyzji nie zyskuje nikt. Państwo nie oszczędzi znacząco, Polacy nie dostaną więcej pracy, a przedsiębiorcy stracą klientów. Zyskują jedynie ci, którzy chcą dzielić społeczeństwo na „swoich” i „obcych”. A to najdroższy z możliwych rachunków – rachunek za rozbicie społecznej spójności, za konflikt, za nieufność.

O autorze

Dr Jan Bazyli Klakla

Dyrektor ds. migracji, polityki społecznej i współpracy rozwojowej w CASE – Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych w Warszawie.

Reklama
Reklama

Decyzja o ograniczeniu prawa do świadczenia 800+ dla niepracujących osób z Ukrainy wydaje się nie tylko moralnie wątpliwa, ale też ekonomicznie i społecznie krótkowzroczna. Zacznijmy od faktów: zdecydowana większość obywateli Ukrainy w Polsce pracuje, płaci podatki, wynajmuje mieszkania, kupuje w naszych sklepach. To nie są „bierni beneficjenci”, to ludzie, którzy współtworzą polską gospodarkę. Odebranie im świadczeń na dzieci to uderzenie w tych, którzy wcale nie żyją „na koszt państwa”.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Trudne czasy dla ministra finansów
Opinie Ekonomiczne
Diabelski dylemat: większe zadłużenie, czy wyższe podatki. Populizm w Polsce ma się dobrze
Opinie Ekonomiczne
Katarzyna Kucharczyk: Sztuczna inteligencja jest jak śrubokręt
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: PiS wiele nie ugra na „aferze KPO”. Nie nadaje się na ośmiorniczki
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Polska bezbronna przed dronami. To kolejne ostrzeżenie
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama