Eco Energy Summit, szczyt poświęcony tematyce polskiego sektora energetycznego, który dziś inaugurujemy w Rzeszowie, to dla nas w „Rzeczpospolitej" wydarzenie wyjątkowo ważne. To konferencja, która nie tylko kończy trudny sezon konferencyjny 2015, ale na dodatek spina go czytelną merytoryczną klamrą. Bo myślę, że niewiele jest przesady w stwierdzeniu, że przyszłość polskiej energetyki równa się przyszłości polskiej gospodarki. Chcemy tego czy nie, polska energetyka to nie tylko jej naturalny krwioobieg, to również permanentna i uniwersalna diagnoza jej problemów, dylematów i wyzwań. Stykamy się z tym na co dzień. Nie tylko przyglądając się wynikom liczników.
Polska energetyka to również pomiar temperatury napięć społecznych, miara zaniechań technologicznych, wyzwań z dziedziny ekologii i ekonomii, na koniec recenzja aktywności publicznej klasy politycznej. Żyjąc we współczesnej Polsce, wiemy, że energetyka to węzeł gordyjski problemu miejsc pracy dla górników, kwestii przyszłości Śląska, napięć przy planowanej budowie elektrowni jądrowej, debaty o odnawialnych źródłach energii. Energetyka jak w soczewce koncentruje wszystkie możliwe problemy ekonomiczne, społeczne i polityczne. I to w skali, która może przerazić każdego.
I pewnie można by się tu zatrzymać, gdyby nie fakt, że ciąży na nas obywatelski obowiązek ruszenia do przodu. Nie wolno nam zostawić tych problemów kolejnym pokoleniom. Musimy rozwiązać je tu i teraz. Inaczej przegramy w świecie globalnej konkurencji wszystkie nadzieje, które wiążemy z przyszłością. Właśnie tak rozumiem misję, jaką stawiają sobie organizatorzy Eco Energy Summit; próbować się zmierzyć z problemami polskiej energetyki. Przemyśleć problem jej sanacji. Otwarcia drzwi w nowoczesność. Zbliżenia się do świata. Jestem pewien, że tych kilku dni w Rzeszowie nie zmarnujemy.