Pieniądze z KPO były negocjowane przez rząd PiS, dla którego rachunek ekonomiczny i rzeczywiste potrzeby kraju nieraz przegrywały z wizjami i potrzebami rządzącej partii, ukierunkowanymi na propagandę i efekt PR. Tak było w przypadku CPK, przekopu Mierzei Wiślanej czy budowy elektrycznego auta Izera. Towarzyszyła temu rozrzutność jak choćby ponad miliard złotych utopionych w węglową elektrownię Ostrołęka. Tym bardziej że można wysnuć wniosek, że skoro rząd PiS wdał się w awanturę z Brukselą i tak łatwo poświęcił KPO na ołtarzu swoich interesów w sądownictwie, to nie uważał programu za dość ważny. A skoro tak, nie mamy gwarancji, że wszystko było przemyślane i odpowiada realnym potrzebom. Tyle sugeruje logika.

Czytaj więcej

Jak zmienić Krajowy Plan Odbudowy i nie stracić

Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapowiedziała właśnie, że w lutym resort przygotuje rewizję KPO. Jednym z projektów, nad których porzuceniem zastanawia się rząd, jest „polska” Izera. Piszę w cudzysłowiu, bo zaprojektowane przez Włochów i robione na chińskiej platformie auto za pieniądze z KPO z polską myślą techniczną niewiele miałoby wspólnego, a jego los na rynku nasyconym masową produkcją światowych koncernów nie rysuje się w różowych barwach. Na razie zresztą wiele się nie zdziałano poza wykarczowaniem lasu pod fabrykę w Jaworznie. Zamiast trwonić pieniądze na chore ambicje, lepiej już przeznaczyć je na rozwój systemu ładowania aut, budowę sieci energetycznych, a najlepiej na przyspieszenie wymiany kopciuchów (krajowe pieniądze na czyste powietrze właśnie się skończyły). Środki nie powinny też płynąć tam, gdzie nie ma problemu z pozyskaniem tanich kredytów w bankach.

Jeśli uda się przekonać Brukselę do zmian, decyzje w Polsce muszą zapaść szybko. Czasu na wykorzystanie pieniędzy, by nie przepadły, zostało niewiele.