Zakaz handlu w niedzielę obowiązuje od niemal sześciu lat. I nieustannie budzi kontrowersje. Teraz mamy najnowszą ich odsłonę. Zgodnie z przepisami sklepy są otwarte w niedzielę przedświąteczną. Pech chciał, że w tym roku przypada ona w Wigilię. A tego dnia sklepy są czynne do godziny 14. W praktyce oznacza to, że niedzieli handlowej w grudniu w zasadzie nie będzie. Chyba że zmienią się przepisy. Ale szanse na to są małe.
Rząd, któremu handlowcy sygnalizowali problem, nie zajął się nim z należnym wyprzedzeniem. W ostatniej chwili zaproponował dodatkowe uwolnienie handlu w niedzielę 10 grudnia. Do tego potrzebna byłaby jednak zmiana ustawy, zgoda Sejmu i Senatu oraz prezydenta, a czasu brakuje. Gdyby mimo wszystko się udało, handel dostałby zaledwie kilka dni na przygotowanie sklepów, personelu, towarów, kampanii reklamowych.
Czytaj więcej
Stary rząd na koniec chce wprowadzić dziwne pomysły na niedziele handlowe w grudniu. Nowy chce zakaz zlikwidować.
A to i tak najmniejszy problem, bo rząd wymyślił, że sklepy mogą być otwarte 10 grudnia tak jak w Wigilię, czyli do 14.00. Handlowcy mówią wprost: niewarta skórka wyprawki. I nawet jeśli uda się ostatecznie ten problem jakoś na chybcika rozwiązać, czeka nas chaos.
Zakaz handlu w niedzielę, jaki zostawia w spadku Zjednoczona Prawica, jednym się podoba, innym nie. Tych drugich jest więcej zarówno wśród klientów, jak i przedsiębiorców. W badaniu przeprowadzonym we wrześniu przez UCE Research na zlecenie portalu wiadomoscihandlowe.pl za uwolnieniem handlu w niedzielę opowiedziało się 54 proc. klientów, a 37,7 proc. było przeciw. W badaniu przeprowadzonym na finiszu kampanii przez Pracodawców RP za całkowitym zniesieniem zakazu handlu w niedzielę opowiedziało się ponad 80 proc. ankietowanych przedsiębiorców zrzeszonych w tej organizacji. Przywrócenie handlu w dwie niedziele w miesiącu poparło prawie 87 proc.