Wyobraźmy sobie firmę, w której zarząd pominął w bilansie rocznym ponad 80 proc. zaciągniętych kredytów. Audytor po przeprowadzeniu badania jej sprawozdania finansowego odmówiłby złożenia podpisu. Miałoby ono przecież tyle wspólnego z rzeczywistością, co „Pulp Fiction” Tarantino z filmem dokumentalnym. Wyobraźmy sobie, że w takich okolicznościach rada nadzorcza, zamiast wyrzucić prowadzący podwójną księgowość zarząd, pozytywnie ocenia jego działalność i sprawozdanie finansowe za miniony rok. Powiedzą państwo: „Skandal, lepiej się trzymać od takiej spółki z dala!”. A co, jeśli ta firma to Polska?
Czytaj więcej
Budżet przestał odzwierciedlać stan finansów państwa, ale większości sejmowej to nie przeszkadza.
Oto w minionym tygodniu Sejm dał absolutorium rządowi z wykonania budżetu państwa w 2022 r. Wiedział, że ma ono tyle wspólnego z rzeczywistością, co owo dzieło Tarantino, bo Najwyższa Izba Kontroli, która odgrywa wedle konstytucji rolę swego rodzaju audytora finansowego, wydała przecież negatywną opinię. Powód: rząd poupychał znaczną część wydatków po funduszach będących poza budżetem i kontrolą parlamentu. Dzięki temu mógł na licznych spotkaniach partyjnych chwalić się bardzo dobrymi wynikami budżetu i niskim jego deficytem, a zadłużać się właśnie poprzez wehikuły finansowe, które obdarzył gwarancjami Skarbu Państwa.
Mają one dla rządu tę przewagę nad budżetem państwa, że premier może ad hoc kierować z nich pieniądze na dowolny cel, który partia trzymająca władzę uzna za aktualnie ważny. Z pominięciem żmudnego przedstawiania wydatków w Sejmie i tłumaczenia się w sejmowych komisjach z każdej złotówki.
Procedura budżetowa może i jest uciążliwa, ale konieczna, bo w kraju naprawdę demokratycznym to parlament, czyli reprezentacja ogółu obywateli, sprawuje kontrolę nad finansami państwa. To oni w ostatecznym rozrachunku ponoszą konsekwencje finansowych szaleństw rządzących. Muszą płacić wyższe podatki, gdy rosną stawki, albo – jak w Polsce ostatnio – poprzez mieszankę luźnej polityki fiskalnej i monetarnej nakłada się na nich bez pytania kogokolwiek o zgodę podatek inflacyjny ograbiający z siły nabywczej ich pensje i oszczędności.