Aneta Gawrońska: Kto obieca więcej mieszkań

Potrzebna jest ponadpartyjna, spójna i realistyczna polityka mieszkaniowa, a nie wydumane obietnice składane od wyborów do wyborów.

Publikacja: 01.03.2023 03:00

Aneta Gawrońska: Kto obieca więcej mieszkań

Foto: Fotorzepa/ Urszula Lesman

Ruszył festiwal przedwyborczych obietnic. Rząd kusi obietnicą tanich kredytów na 2 proc., które mają być do wzięcia już od lipca. Z rzadka mówi się dziś o hucznie zapowiadanym programie „kredytów bez wkładu”, który rozminął się z rynkowymi potrzebami. Bo to nie brak wkładu własnego jest największym problemem tych, którzy chcą się na mieszkanie zadłużyć, ale brak zdolności kredytowej. Ale tym twórcy programu głowy sobie nie zawracają.

Nie ma się też co rozwodzić nad sztandarowym programem PiS „Mieszkanie+”. Dość powiedzieć, że negatywnie oceniła go Najwyższa Izba Kontroli, a media pełne są historii tych, którzy z mieszkań z plusem skorzystali i czują się dziś oszukani, bo jest drożej, niż im obiecywano.

Czytaj więcej

Mieszkaniowa licytacja. Rząd i opozycja kuszą wyborców

Przy kontynuowaniu „Mieszkania+” rząd się już nie upiera, tak jak się upierał przed wyborami w 2019 r. Obiecywano wtedy, że do 2030 r. na nowych osiedlach „z plusem” powstanie nawet 1 mln lokali. Dziś po tych obietnicach zostały jedynie drwiny, ale zawsze można przecież obiecać coś innego. Dlatego rząd rzuca: „Kredyt na 2 proc.”.

Platforma idzie jeszcze dalej. Kupującym pierwsze mieszkanie chce dawać kredyt na zero procent. „Mieszkanie będzie prawem, nie towarem” – zapowiada Donald Tusk, a udzielający takich kredytów banki nie będą zarabiać na odsetkach. Lider PO zapowiada wypracowanie mechanizmów, które sprawią, że „banki nie będą zagrożone”. Pojawił się też pomysł dopłat do najmu.

Rodzi się pytanie: kto da więcej. Dopłaty do czynszów za wynajmowane mieszkanie? Z analiz firmy JLL wynika, że deficyt lokali na wynajem w sześciu największych miastach Polski to ok. 700 tys. A tymczasem w ostatnim roku oferta mieszkań spadła o 75 proc. W związku z tym dopłaty do najmu mogą wpłynąć na wzrost czynszów.

Analizując te wszystkie obietnice, trudno oprzeć się wrażeniu, że państwo nie ma spójnej, długotrwałej, ponadpartyjnej polityki mieszkaniowej, tylko oderwane od rzeczywistości pomysły od wyborów do wyborów.

Dziś problemem jest przede wszystkim brak dostępności mieszkań, także tych na wynajem. Deweloperzy odkładają inwestycje do szuflady. Ostrożne są też fundusze działające na rynku najmu instytucjonalnego (PRS). Jednocześnie brakuje terenów inwestycyjnych. A rząd, jak ktoś słusznie zauważył, rzuca się do walki np. z… balkonami (zapewniają za mało prywatności) czy PRS-ami (zabierają mieszkania Kowalskim), zamiast np. uwolnić grunty pod zabudowę.

Ruszył festiwal przedwyborczych obietnic. Rząd kusi obietnicą tanich kredytów na 2 proc., które mają być do wzięcia już od lipca. Z rzadka mówi się dziś o hucznie zapowiadanym programie „kredytów bez wkładu”, który rozminął się z rynkowymi potrzebami. Bo to nie brak wkładu własnego jest największym problemem tych, którzy chcą się na mieszkanie zadłużyć, ale brak zdolności kredytowej. Ale tym twórcy programu głowy sobie nie zawracają.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację