Prezes Glapiński też doskonale potrafi zabawiać na konferencjach prasowych, aby kilka dni potem postraszyć prokuratorem „niektórych” członków RPP. Jako szef NBP odpowiada tylko przed Bogiem i historią, co stwarza przestrzeń do realizowania misji według zasad, które wynikają z mandatu piastowanej funkcji publicznej. Kłopot w tym, że te reguły zaczął sam mocno naginać. I nawet się z tym nie kryje.
Dziś mamy aferę wokół działań komunikacyjnych NBP. Przy czym zasadne wątpliwości dotyczą przewodniczącego RPP, a nie jej członków. Głównym zarzutem pod adresem prof. Glapińskiego jest to, że wykorzystuje stanowisko szefa banku centralnego, by wzmacniać propagandową retorykę partii rządzącej. Widać to wyraźnie, kiedy zapowiada blokowanie przystąpienia Polski do obszaru wspólnej europejskiej waluty. „Dopóki jestem prezesem NBP, Polska do strefy euro nie wejdzie […] byłoby to wejście do orszaku Niemiec”.
Czytaj więcej
RPP nie może kończyć zacieśniania polityki pieniężnej, jeśli chce sprowadzić inflację do celu NBP w horyzoncie trzech lat – oceniają ekonomiści.
Jak wiadomo, o akcesji nie decyduje prezes NBP, tylko władza ustawodawcza. Ta zaś ustami prezesa Kaczyńskiego zapowiedziała, że nastąpi to najwcześniej wtedy, gdy dogonimy dochody Niemców. Czyli za kilkadziesiąt lat. Być może, gdyby Niemcy wypłacili nam wojenne reparacje, byłoby to szybciej. Skoro jednak usłyszeliśmy z Berlina, że „temat jest zamknięty”, to gonitwa będzie zapewne długa.
Gdy jeszcze trwały merytoryczne dyskusje o przejęciu euro, to spory ekonomiczne kończyły się jakimiś wnioskami. Nawet jeśli nie udało się osiągnąć konsensusu w sprawie bilansu wejścia do strefy wspólnej waluty, zostawało przeświadczenie, że konwergencja ekonomiczna ma sens. Konkluzje polityczne były jeszcze bardziej przekonujące. Zakładano, że dobrze by było, aby Polska była tam, gdzie podejmuje się najważniejsze decyzje. Przecież wraz z akcesją kolejnych państw PKB strefy euro zbliży się do 90 proc. unijnego! Teraz nawet Węgry z powodu wysokiej inflacji rozważają przyjęcie euro. W wyniku pandemii i wojny na Ukrainie potrzeba integracji zyskała na znaczeniu.