Ekonomiści krytykują RPP. Z takimi stopami nie dojdziemy do celu

RPP nie może kończyć zacieśniania polityki pieniężnej, jeśli chce sprowadzić inflację do celu NBP w horyzoncie trzech lat – oceniają ekonomiści.

Publikacja: 14.10.2022 03:00

Ekonomiści krytykują RPP. Z takimi stopami nie dojdziemy do celu

Foto: Bloomberg

Na posiedzeniu w pierwszych dniach października Rada Polityki Pieniężnej nieoczekiwanie pozostawiła stopę referencyjną NBP na poziomie 6,75 proc. Ekonomiści w zdecydowanej większości spodziewali się, że RPP zdecyduje się na kolejną – po wrześniowej – podwyżkę tej stopy o 0,25 pkt proc. Przemawiał za tym przede wszystkim ponowny wzrost inflacji: do 17,2 proc. we wrześniu z 16,1 proc. w sierpniu. Prezes banku centralnego Adam Glapiński deklarował zaś wcześniej w imieniu całej RPP, że stopy będą podwyższane dopóty, dopóki inflacja przyspiesza.

Po październikowym posiedzeniu RPP prezes Glapiński podkreślał, że rozpoczęty rok temu cykl podwyżek stóp nie został jeszcze definitywnie zakończony. Sugerował, że nowe prognozy analityków z NBP, które Rada pozna przed kolejnym posiedzeniem, mogą być argumentem na rzecz dalszego zacieśniania polityki pieniężnej. Ale nawet gdyby tak było, proces ten nieuchronnie dobiega końca. Większość ekonomistów zakłada obecnie, że stopa referencyjna NBP w tym cyklu nie przekroczy 7,25 proc. Nieco tylko większej skali podwyżek oczekują uczestnicy rynku finansowego. W kontraktach terminowych na WIBOR 3M wyceniany jest wzrost głównej stopy NBP – do około 7,5–7,75 proc. Czy to wystarczy, aby opanować inflację w przewidywalnej przyszłości?

Czytaj więcej

Kolejny komunikat NBP. Tym razem o „blokowaniu klamek i nieodbieraniu telefonów”

Cel wciąż ucieka

To, że w 2023 r. inflacja nawet nie zbliży się do górnej granicy pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP, tj. do 3,5 proc., wydaje się już przesądzone. Z ankiety „Parkietu” i „Rz” z początku października, przeprowadzonej wśród 36 zespołów i indywidualnych analityków, wynika, że ekonomiści przeciętnie oczekują w przyszłym roku inflacji na poziomie 12,5 proc., po 14,1 proc. w br. O perspektywy na kolejny rok nie pytaliśmy, ale jeśli rząd zdecyduje się wtedy wygasić tzw. tarczę antyinflacyjną, automatycznie podbije wzrost cen konsumpcyjnych o 2–3 pkt proc. Realizacja celu NBP byłaby w tych okolicznościach nieprawdopodobna. Wskazują na to pośrednio także nowe prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wynika z nich bowiem, że w 2023 r. inflacja w Polsce sięgnie 14,3 proc., po 13,8 proc. w br., a w 2024 r. 4,3 proc. Ten scenariusz opiera się zaś najprawdopodobniej na założeniu, że tarcza antyinflacyjna zostanie wygaszona już z początkiem przyszłego roku.

Wyniki najnowszej rundy panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej” (patrz ramka) sugerują jednak, że przy aktualnej postawie RPP wątpliwy jest nawet powrót inflacji do celu NBP w horyzoncie trzech lat, czyli do jesieni 2025 r.

Uczestnikom panelu przedstawiliśmy do oceny taką tezę: „Biorąc pod uwagę aktualne prognozy oraz opóźnienia w oddziaływaniu polityki pieniężnej na gospodarkę, dotychczasowe podwyżki stóp procentowych (z 0,1 proc. do około 7 proc.) będą wystarczające, aby sprowadzić inflację do celu NBP (2,5 proc.) w horyzoncie maksymalnie trzech lat”. Zgodził się z nią zaledwie jeden (3 proc.) spośród 31 ekonomistów, uczestniczących w badaniu. Przeciwnego zdania było 26 (84 proc.) ankietowanych.

Świat ujemnych stóp

Wątpliwości, czy dotychczasowe podwyżki stóp procentowych wystarczą do sprowadzenia inflacji do celu NBP, wynikają przede wszystkim z tego, że w ujęciu realnym (tzn. po uwzględnieniu inflacji, zarówno bieżącej, jak i oczekiwanej) stopy wciąż pozostają głęboko poniżej zera. Poza tym skutki zacieśniania polityki pieniężnej systematycznie osłabia rząd (np. wprowadzając wakacje kredytowe).

Czytaj więcej

Członek RPP: Jeśli reakcji nie będzie pójdę do sądu

– Niestety, wydaje się, że NBP nie dość zdecydowanie walczy z inflacją, która w Polsce jest dużo wyższa, niż powinna i mogłaby być przy bardziej zdecydowanej polityce pieniężnej. Stopy procentowe podnoszone były zbyt późno, zbyt powolnie i są aktualnie na zbyt niskim poziomie realnym, aby myśleć o redukcji tempa wzrostu cen do poziomu celu inflacyjnego NBP – mówi dr hab. Cezary Wójcik, profesor w SGH.

– W nowoczesnej historii Polski nie mieliśmy jeszcze do czynienia z taką eksplozją inflacji. W zasadzie nie wiemy więc, jak gospodarka będzie reagować na zmiany stóp procentowych przy tak wysokim poziomie inflacji i jednocześnie tak dużej stymulacji popytu. Wydaje się jednak, że trudno jest ograniczać popyt konsumpcyjny przy pomocy ujemnych realnych stóp procentowych. A te realne stopy procentowe ciągle maleją, zatem de facto polityka pieniężna staje się coraz luźniejsza – ocenia dr hab. Jan Hagemejer, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, wiceprezes Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. – Jeżeli inflacja w jakimś stopniu wygaśnie, to nastąpi to ze względu na poprawę w zakresie czynników podażowych (np. koszty paliw). Ale przy tym poziomie popytu oraz tempie wzrostu oczekiwań płacowych trudno spodziewać się szybkiego (w horyzoncie trzech lat) ograniczenia inflacji – dodaje.

– Chociaż już odczuwamy skutki podwyżek stóp procentowych, to ustalenia makroekonomistów są jednoznaczne: inflacja na dłuższą metę reaguje nie na nominalne, ale na realne stopy procentowe. To znaczy, że tym, co tak naprawdę się liczy w gospodarce, jest różnica miedzy stopami procentowymi a inflacją. Obecnie realne stopy są ujemne, więc nie ma się co spodziewać, że taka polityka może zdławić inflację – zgadza się prof. dr hab. Michał Mackiewicz z Uniwersytetu Łódzkiego.

Który błąd lepszy?

Część uczestników naszej sondy przyznaje, że inflacja ma w dużej mierze źródła podażowe (kryzys energetyczny, zaburzenia w łańcuchach dostaw), co zmniejsza jej wrażliwość na decyzje RPP. Co więcej, inflacja o takim charakterze powinna się w pewnym stopniu sama wygaszać. Wzrost cen energii, paliw i żywności ogranicza bowiem dochód gospodarstw domowych, który może być przeznaczony na inne cele. W takich okolicznościach – na co w raporcie sprzed kilku dni zwrócił uwagę Międzynarodowy Fundusz Walutowy – istnieje ryzyko nadmiernego zacieśnienia polityki pieniężnej. Tyle że w ocenie MFW przeciwny błąd – niedostateczne zacieśnienie – byłby bardziej kosztowny. Podkopałby bowiem wiarygodność banków centralnych, umniejszając ich możliwości kontrolowania inflacji w przyszłości.

Ten argument można odnieść też do Polski. – Przy tak wysokiej inflacji i bardzo wysokiej inflacji bazowej trzeba działać w oparciu o bilans ryzyka. Ryzyko całkowitej utraty kotwicy monetarnej wydaje się naprawdę realne w obecnej sytuacji. RPP nie powinna, moim zdaniem, liczyć na optymistyczny scenariusz (że inflacja spadnie sama z siebie – red.), dopóki nie pojawią się twarde dane, że gospodarkę udało się schłodzić, a dynamika cen spowolniła. Ryzyko przechylenia w drugą stronę i zacieśnienia za mocno oczywiście istnieje, ale dla mnie nabiera drugoplanowego znaczenia już w sytuacji, gdy inflacja przekracza 7–8 proc. (a jest dwa razy wyższa) – przekonuje dr Łukasz Rachel, adiunkt na University College London. Zwraca też uwagę na strategiczny błąd, który popełnił prezes NBP Adam Glapiński. Od pewnego czasu podwyżkom stóp towarzyszyły wypowiedzi prezesa, że cykl zacieśniania polityki pieniężnej dobiega końca, a może nawet wkrótce stopy będą obniżane. – Trzeba było działać odwrotnie: mówić stanowczo o walce z inflacją i liczyć na to, że te „operacje otwartych ust” pozwolą na nieco łagodniejsze faktyczne podnoszenie stóp – dodaje dr Rachel.

To, że zdecydowana większość uczestników tej rundy naszego panelu eksperckiego nie wierzy w możliwość sprowadzenia inflacji do celu przy obecnym poziomie stóp procentowych, nie oznacza, że wszyscy krytycznie oceniają RPP. Część uważa, że nawet agresywniejsze zacieśnianie polityki pieniężnej perspektyw inflacji nie zmieni. – Aktualnie inflacja w minimalnym stopniu zależy od polityki pieniężnej. Zależy głównie od sytuacji międzynarodowej, ekonomicznej i politycznej, a także od polityki fiskalnej. Złoty słabnie niezależnie od tego, co robi (albo czego nie robi) NBP, a więc kapitał odpływa z Polski, a towary importowane drożeją. NBP nic na to nie pomoże – podkreśla prof. Wojciech Charemza z Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

O panelu ekonomistów: Szukanie płaszczyzn porozumienia

Wbrew pozorom w ekonomii niewiele pytań ma jednoznaczne odpowiedzi. Celem panelu ekonomistów „Rzeczpospolitej”, który zainaugurowaliśmy w 2020 r., jest pokazanie pełnego spektrum opinii na tematy ważne dla rozwoju polskiej gospodarki.

Do udziału w tym przedsięwzięciu zaprosiliśmy ponad 60 wybitnych polskich ekonomistów z różnych pokoleń i ośrodków akademickich (także zagranicznych) oraz o różnorodnych zainteresowaniach naukowych. Tę grupę ekspertów, która stale się powiększa, mniej więcej raz na miesiąc prosimy o opinie i komentarze dotyczące aktualnych zagadnień z zakresu szeroko rozumianej polityki gospodarczej.

Takie badania opinii cenionych ekonomistów pozwalają na recenzowanie bez uprzedzeń wszelkich pomysłów, które pojawiają się w debacie publicznej, i wysuwanie nowych. Stanowią też swego rodzaju forum wymiany idei.

Dotychczas uczestnicy naszego panelu ocenili około 85 tez i propozycji. Szczegółowe wyniki wszystkich ankiet i komentarze uczestników można znaleźć na stronie www.klubekspertow.rp.pl. ∑

Na posiedzeniu w pierwszych dniach października Rada Polityki Pieniężnej nieoczekiwanie pozostawiła stopę referencyjną NBP na poziomie 6,75 proc. Ekonomiści w zdecydowanej większości spodziewali się, że RPP zdecyduje się na kolejną – po wrześniowej – podwyżkę tej stopy o 0,25 pkt proc. Przemawiał za tym przede wszystkim ponowny wzrost inflacji: do 17,2 proc. we wrześniu z 16,1 proc. w sierpniu. Prezes banku centralnego Adam Glapiński deklarował zaś wcześniej w imieniu całej RPP, że stopy będą podwyższane dopóty, dopóki inflacja przyspiesza.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Saga frankowa drenuje banki. Czy uchwała Sądu Najwyższego coś zmieni?
Banki
Zmiany w zarządzie największego polskiego banku. Nowy wiceprezes PKO
Materiał Partnera
Kredyt Unia to wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Banki
Zysk Aliora nieco powyżej oczekiwań
Banki
Strata NBP w 2023 roku poszła w miliardy złotych. Adam Glapiński pod ostrzałem