W czasach Arystotelesa słowa „inflacja” jeszcze nie znano, ale już wtedy mierzono się ze spadkiem wartości pieniądza. Choć problem był mniejszy niż teraz, bo wykonanie monet ze szlachetnych metali chroniło je przed gwałtowną deprecjacją. Gdyby zapytać Arystotelesa, co należy robić, gdy ceny mocno rosną, zapewne doradziłby nam postępowanie według jego flagowej zasady złotego środka, czyli niepopadania w skrajności.
Obserwując zachowania Polaków dotyczące wakacyjnych wyjazdów, możemy jasno stwierdzić, że postępujemy według wytycznych starożytnego filozofa. Wymęczeni dwoma pandemicznymi latami, w tegorocznym sezonie z wyjazdów nie zrezygnowaliśmy, ale stawiamy na krótsze i tańsze rozwiązania. Potwierdzają to dane z hoteli i biur podróży oraz przeprowadzane badania.
W 2022 r. na wyjazd nie zdecyduje się około 38 proc. Polaków – wynika z raportu Związku Banków Polskich. To taki sam odsetek jak przed rokiem. Natomiast wyraźnie widać spadek siły nabywczej. W zeszłym roku na pytanie, dlaczego nie wyjeżdżamy na wakacje, 13 proc. ankietowanych odpowiedziało „ceny wyjazdów wzrosły tak mocno, że mnie nie stać”. W tym roku na taką odpowiedź wskazało aż 31 proc. Polaków.
Większość badanych wprawdzie deklaruje, że wyda na urlopie więcej niż w ubiegłym roku, ale przy tak wysokiej inflacji trudno zakładać, żeby było inaczej. Nieoczywisty jest też wybór miejsca wyjazdu: kraj czy zagranica. Z jednej strony atakują nas „paragony grozy” za zakupy nad morzem, podczas gdy analiza sporządzona przez Polski Instytut Ekonomiczny sugeruje, że wydatki w nadmorskich lokalach są zbliżone do tych w miejscowościach na Mazurach. Z drugiej strony faktem jest, że dynamika cen za usługi turystyczne w Polsce jest relatywnie wysoka. Za wyjazd wakacyjny zapłacimy dzisiaj w kraju o 16 proc. więcej niż rok temu, podczas gdy średnio w strefie euro dynamika wzrostu cen usług turystycznych utrzymuje się w przedziale 5–10 proc.
Konieczność zaciskania pasa sprawia, że coraz bardziej selektywnie podchodzimy do wydatków. Aż 17 proc. Polaków, zamiast jechać na wakacje, zdecydowało się wykorzystać urlopowy czas na przeprowadzenie remontu. Co nie oznacza, że oni przed inflacją uciekną: ceny materiałów budowlanych też szybują.