Dla nich Polska od zawsze była w Unii Europejskiej i w NATO, a telefony są po to, by się komunikować ze światem, ale rzadko za pomocą głosu. Uczyli się życia wpatrzeni w swoje iPady i smartfony. Ich rodzice to w przeważającej części pokolenie baby boomers, czyli urodzeni w końcówce lat 60. oraz w latach 70. To pokolenie przeszło cały trud przemian, opierając swoje życie na etosie pracy i chęci osiągnięcia czegoś w życiu. Znali bowiem PRL i mieli świadomość, że nowe otwarcie daje im nieprawdopodobną szansę. Pokolenie Z dostało kapitalizm na tacy. Dodatkowo dzięki pełnemu dostępowi do całego świata mają świadomość, jak wygląda życie w innych krajach. Oczywiście w tych krajach, które są właściwe dla ich systemu wartości. I biorą przykład z zachowań czy też stylu życia swoich rówieśników z bardziej rozwiniętych rynków, z już okrzepniętym kapitalizmem. Mają też bardzo jasno określone cele życiowe i starają się za wszelką cenę do nich dążyć. Nie są za bardzo elastyczni w swoich planach i raczej nie przewidują ich rewizji, np. w trakcie edukacji. To powoduje, że jest niezwykle trudno zachęcić ich do podjęcia pracy, która nie mieści się w ich planach. Reagują bardzo szybko, ale też niezwykle konsekwentnie i w sposób dość oschły. Nie chcą po prostu marnować czasu na sprawy, które ich kompletnie nie interesują. Są niezwykle szczerzy i prawdomówni. Dla starszych pokoleń to oznaka braku ogłady.
Pokolenie Z zupełnie inaczej wartościuje też pracę i życie prywatne. Dla tej młodzieży niezwykle istotny jest czas dla siebie oraz możliwość szybkiego dostępu do wszystkiego. Dzięki dojrzewaniu z dostępem do licznych kanałów komunikacji pokolenie „Z" jest wielozadaniowe. Potrafi sprawnie wykonywać jednocześnie kilka czynności na komputerze, słuchając przy tym ulubionej muzyki. To daje im ogromną przewagę nad pokoleniem Y, szczególnie w zawodach wymagających szybkiego wyszukania informacji oraz przeprowadzenia ich analizy.
Pokolenie Z to ludzie, którzy nie marzą o założeniu własnej firmy – oni po prostu wiedzą, że ją założą. To powinno wymusić na pracodawcach zmianę podejścia w kwestii tzw. ścieżki kariery zawodowej. Ta młodzież nie będzie przywiązana do firmy tylko dlatego, że jest to światowa marka. Ich będzie interesowało stałe zaskakiwanie nowymi wyzwaniami oraz poznawanie czegoś nowego. Zajęcia obarczone dużą dozą rutyny będą obchodzić z daleka. W kwestii szkoleń nie będą zainteresowani klasycznym siedzeniem w sali i słuchaniem trenera. Im potrzebny jest wirtualny dostęp do wiedzy wsparty bezpośrednim kontaktem z mentorem.
Bartłomiej Piwnicki, założyciel i dyrektor zarządzający firmy doradczej UBP Consulting z wieloletnim doświadczeniem w rekrutacji specjalistów i menedżerów