Nad Dnieprem zmiana ta wywołała jednak, choćby i krótkotrwały, wybuch radości. Nie ma co się dziwić – to jedna z nielicznych dobrych wiadomości, jakie tu dotarły od lat. Pukająca nieśmiało do drzwi UE Ukraina uzyskała od drugiej strony choć jedną korzyść dla swoich obywateli. Może nie bardzo wielką (w porównaniu z problemami, które przed nią stoją), ale jednak korzyść. A o tym, jak symboliczne znaczenie może coś takiego mieć, pamiętają być może jeszcze niektórzy Polacy. Bo nam też zniesiono wizy do Europy Zachodniej w 1991 r. I choć nie poprawiło to poziomu życia, nie wywołało wielkiej fali emigracji ani nie zbliżyło do członkostwa w Unii – to dla umęczonych czekaniem w kolejkach po wizy Polaków było symbolem tego, że kraj posuwa się we właściwą stronę.
Nasza wielka fala emigracji nastąpiła ponad dekadę później, kiedy kraj przystąpił do Unii. Z samą możliwością wyjazdu, na którą niewątpliwie czekało w Polsce wieleset tysięcy ludzi, zbiegły się wówczas jeszcze inne niekorzystne dla nas zjawiska: rekordowe bezrobocie (przekraczające 20 proc.) i wyjątkowa słabość złotego, która powodowała, że przeciętne wynagrodzenie w Wielkiej Brytanii było w roku 2004 ponad sześć razy wyższe od polskiego (dziś bezrobocia praktycznie nie ma, a różnica płac jest o połowę mniejsza).
Czy polską historię emigracji daje się jednak porównać z ukraińską? W roku 1990, kiedy rozpadał się komunizm, Ukrainę zamieszkiwały 52 miliony ludzi, a dochód przeciętnego Ukraińca był wyższy niż dochód Polaka. Jednak dramatycznie powolne reformy, nieudolne zarządzanie gospodarką, powszechna korupcja, faworyzująca oligarchów prywatyzacja (a ściślej mówiąc – rozkradanie majątku narodowego) – wszystko to spowodowało, że do dziś Ukrainie nie udało się odbudować poziomu zamożności z tamtego okresu. Obecnie relacja płac Polaka i Ukraińca ma się jak sześć do jednego (to dwa razy większa przepaść niż między Polakiem i mieszkańcem Wielkiej Brytanii). A efektem dramatycznie złych wyników gospodarczych Ukrainy w minionym ćwierćwieczu jest to, że ludność kraju (według publikowanych danych) zmalała o 10 milionów, choć nikt nigdy Ukraińcom nie proponował tak komfortowych warunków emigracji, jakie mieli Polacy.
Felieton ten dedykuję prawie połowie Polaków twierdzących, że zmiany gospodarcze w Polsce w minionym ćwierćwieczu „poszły w złą stronę", i części naszych polityków, bardziej lub mniej cynicznie utwierdzających rodaków w tym przekonaniu.