Wachlarze z Chin

W dawnych czasach słusznie minionego ustroju żelaznym tematem związanym z letnią kanikułą był brak sznurka do snopowiązałek. Nikt wtedy nie traktował upałów czy świąt jako okazji do robienia biznesu. Może poza garstką prywaciarzy sprzedających na plażach napoje w plastikowych torebkach.

Publikacja: 01.08.2017 20:49

Anita Błaszczak

Anita Błaszczak

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Dopiero po transformacji gospodarczej przekonaliśmy się, że wszystko, na czele z dawnymi brakami, może być okazją do zarabiania pieniędzy. W rezultacie producenci wody, soków i lodów pilnie śledzą prognozy pogody, by wychwycić moment, gdy w kilka dni wykona się miesięczny plan sprzedaży. Producenci kosmetyków do opalania zaklinają deszcz i kibicują wyjazdom na południe Europy, gdzie bez kremów z filtrem ani rusz. Swoje pięć minut mają też dostawcy wiatraków, lodówek i klimatyzatorów. Ba, nawet centra handlowe i supermarkety, gdzie – za radą lekarzy – chronimy się przed żarem z nieba, robiąc przy okazji zakupy. Podobnych przykładów można by podać znacznie więcej. Zgodnie z rynkowym przekonaniem o biznesowych szansach, jeśli jest potrzeba, to ktoś stanie na głowie, by ją zaspokoić i zarobić.

Miesięczny limit darmowych artykułów został wyczerpany

Teraz 4 zł za tydzień dostępu!

Czytaj 46% taniej przez 4 miesiące

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Czytaj bez ograniczeń artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację