Reklama

Koniec wyciskania brukselki

Z wieści płynących z Brukseli wynika, że w nowej unijnej perspektywie budżetowej zasady podziału pieniędzy zostaną tak zmienione, że zamiast do eurosceptycznej Europy Środkowej więcej środków popłynie na południe kontynentu.

Publikacja: 25.04.2018 21:00

Koniec wyciskania brukselki

Foto: Adobe Stock

Do krajów zmagających się z bezrobociem młodych i falą imigracji: do Grecji, Hiszpanii czy Włoch. W efekcie w 2027 r. nasz kraj prawdopodobnie stanie się płatnikiem netto do kasy Unii. Wcześniej czy później należało się tego spodziewać, sęk w tym, że jesteśmy do tego kompletnie nieprzygotowani i jak narkoman uzależnieni od miliardowych zastrzyków z Brukseli.

Inwestycje – jeden z trzech silników napędzających gospodarkę – na dobrą sprawę ruszyły dopiero wtedy, gdy wystartowały unijne fundusze z perspektywy finansowej 2014–2020. I są to niemal wyłącznie inwestycje publiczne (prywatny biznes się do nich nie rwie, jakby nie wierzył w trwałość koniunktury). Władza zdaje sobie sprawę z tego uzależnienia i jego skutków, dlatego buduje instytucje mogące finansować gospodarkę, gdy strumień z UE się zmniejszy: od Polskiego Funduszu Rozwoju po pracownicze plany kapitałowe.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Prof. Orłowski: Koniec drożyzny?
Opinie Ekonomiczne
Katarzyna Kucharczyk: List w obronie przedsiębiorców
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Ptak-Iglewska: Butelka symbolem cwaniactwa
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nocna prohibicja pełna hipokryzji
Opinie Ekonomiczne
Witold M.Orłowski: Zły nastrój Moody’s
Reklama
Reklama