Katarzyna Kucharczyk: Polskie jednorożce rodzą się powoli

Zagraniczny gigant kupuje raczkującą firmę ze Szczecina. To najciekawsza transakcja na krajowym rynku startupowym od ośmiu lat. Kiedy kolejne?

Aktualizacja: 08.11.2021 21:11 Publikacja: 08.11.2021 21:00

Katarzyna Kucharczyk: Polskie jednorożce rodzą się powoli

Foto: AdobeStock

Intel, jeden z największych na świecie producent procesorów, zdecydował się na zakup RemoteMyApp, firmy specjalizującej się w streamingu cyfrowej rozrywki. Intel dobrze wie, jaka moc drzemie w rozwiązaniach chmurowych. Fakt, że na celownik wziął polską firmę, to powód do dumy dla jej inwestorów – Tar Heel Capital Pathfinder, grupy MCI i Polskiego Funduszu Rozwoju.

To jedna z najciekawszych transakcji na polskim rynku startupowym. Wprawdzie w ostatnich latach umów inwestycyjnych nie brakowało, ale trudno znaleźć taką, w której stroną kupującą byłby międzynarodowy gigant. W poszukiwaniu takiej transakcji musielibyśmy cofnąć się aż o osiem lat, kiedy polski startup tworzący syntezator mowy Ivona został wchłonięty przez Amazona.

Czy transakcja zrealizowana przez Intela przyspieszy rozwój polskich startupów? Z pewnością aspekt wizerunkowy jest tu ważny, ale naiwnością byłoby zakładanie, że czeka nas teraz wysyp analogicznych komunikatów. Polski rynek startupowy jest jeszcze młody. A żeby taka transakcja doszła do skutku, musi zostać spełnionych jednocześnie wiele warunków. Na początku jest innowacyjny pomysł na biznes – tych nad Wisłą nie brakuje. Potem zaczynają się schody. Młode firmy mają kłopoty z komercjalizacją. Wyzwaniem jest dostęp do finansowania. Dużo do zrobienia jest też w kwestii współpracy między państwem, środowiskami naukowymi i firmami prywatnymi. Hipokryzją byłoby twierdzić, że nic dobrego się w tej kwestii nie dzieje. Mamy przykłady ciekawych spin-offów (rozwiniętych inwestycji stworzonych na bazie istniejących już projektów) i udanej współpracy startupów z korporacjami. Przybywa też aniołów biznesu, czyli prywatnych osób inwestujących w startupy.

Czytaj więcej

Intel przejmuje polski startup z branży gier

Ale na hurraoptymizm jest zdecydowanie za wcześnie. Startupy są częścią szerszego ekosystemu gospodarczego. Potrzebują stabilności, przewidywalności i nieskomplikowanego systemu podatkowo-prawnego. Trudno uznać, aby Polski Ład stwarzał takie warunki. Nie brak opinii, że projektowane zmiany osłabią pozycję Polski jako kraju atrakcyjnego do inwestowania, a rodzimym firmom utrudnią walkę o najlepszych specjalistów.

Marzy mi się kraj, w którym biznes i państwo będą żyły w symbiozie. Kraj, w którym uczniowie będą czuli motywację, by inwestować w siebie. Kraj, w którym pracownicy będą oceniani na podstawie kompetencji, a nie światopoglądu. Kraj, w którym nie będzie dochodziło do takich sytuacji jak niedawno w CERT Polska, gdzie kierownik zespołu, światowej klasy specjalista od cyberzabezpieczeń, został po 20 latach pracy zmuszony do odejścia z powodu prywatnych poglądów politycznych. Bo tylko w takim kraju rodzą się jednorożce.

Intel, jeden z największych na świecie producent procesorów, zdecydował się na zakup RemoteMyApp, firmy specjalizującej się w streamingu cyfrowej rozrywki. Intel dobrze wie, jaka moc drzemie w rozwiązaniach chmurowych. Fakt, że na celownik wziął polską firmę, to powód do dumy dla jej inwestorów – Tar Heel Capital Pathfinder, grupy MCI i Polskiego Funduszu Rozwoju.

To jedna z najciekawszych transakcji na polskim rynku startupowym. Wprawdzie w ostatnich latach umów inwestycyjnych nie brakowało, ale trudno znaleźć taką, w której stroną kupującą byłby międzynarodowy gigant. W poszukiwaniu takiej transakcji musielibyśmy cofnąć się aż o osiem lat, kiedy polski startup tworzący syntezator mowy Ivona został wchłonięty przez Amazona.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację