Znikanie można więc uznać za rodzaj narodowego sportu. Co prawda dokładniejsze zbadanie sprawy „Przyjaznego państwa Palikota” pozwala stwierdzić, że tym razem mamy do czynienia ze zniknięciem symbolicznym. Komisja sejmowa miała bowiem pracować nad ustawą o podpisie elektronicznym, ale po prostu przerwała. „To był błąd” - bije się w piersi Janusz Palikot, przewodniczący „Przyjaznego państwa”. Uwierzył, że ministerstwo gospodarki przygotuje lepszą ustawę. A teraz nie ma ani jednej, ani drugiej, z czego z całą pewnością cieszą się producenci piór i długopisów, którymi długo jeszcze będziemy podpisywać umowy i inne dokumenty.

Także symbolicznie rozmywa się i zanika wizja oficjalnego namaszczenia przez Platformę Obywatelską Radosława Sikorskiego jako oficjalnego kandydata na prezydenta. „Sikorski próbuje kontratakować” – zapowiada dziś „Polska. The Times”. „Próba wciągnięcia zwyciężającego w sondażach marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego w telewizyjną debatę zakończyła się fiaskiem” – donosi dziennik. Nowoczesny Sikorski ma zatem – według gazety – uderzyć w kontrkandydata w najbliższy weekend. „Stronnicy marszałka spodziewają się, że Sikorski będzie starał się w ostatnich dniach kampanii przedstawić Komorowskiego jako nienowoczesnego polityka z wąsem w stylu Lecha Wałęsy, który popierany jest przez 'sitwę' aparatu PO”. Zobaczymy, jak powiedzie się ów kontratak, w razie czego zawsze można będzie „doprawić” jakimś hakiem. Tym bardziej, że – jak pisze „Polska. The Times” - „znaczące zwycięstwo Komorowskiego może zagrozić pozycji Sikorskiego w partii, a być może także jego stanowisku w MSZ”. Zatem w najgorszym wypadku może zniknąć z wyżyn władzy.

Na szczęście dla ministra spraw zagranicznych znikają także wrogowie naszego kraju. „My się Niemców (już) nie boimy” – pisze „Rzeczpospolita”, przywołując wyniki badania CBOS. Co piąty Polak uważa, że nasz kraj nie ma żadnych wrogów – to najwyższy wskaźnik w historii badań prowadzonych przez ten ośrodek. Najbardziej rewolucyjnie zmieniło się nasze nastawienie do Niemców, których za zagrożenie 20 lat temu uważało 88 proc. Polaków, a dziś niespełna 14 proc.

Czasem jednak pewne rzeczy nie chcą zniknąć. „Informacje o wypadkach, katastrofach czy epidemiach, które ukazują się w 'Wiadomościach', nie powinny być zapowiadane przed dobranocką, bo mogą wywoływać lęki – postuluje rzecznik praw dziecka” na łamach białych stron „Dziennika Gazety Prawnej”. I słusznie. „Rzecznik praw dziecka wystąpił do KRRiTV z prośbą o interwencję, by drastyczne wydarzenia relacjonowane w telewizyjnych 'Wiadomościach' nie były zapowiadane przed dobranocką” – czytamy na żółtych strona „Dziennika Gazeta Prawna”. Słusznie. Żeby coś się stało, trzeba się postarać. Kilkakrotnie powtórzyć. Za pierwszym razem czasem trudno zrozumieć...