Trzymajmy się faktów

Na świecie poziom ubóstwa jeszcze nigdy nie był tak niski, jak obecnie – pisze młody ekonomista w polemice z prof. Kołodką.

Publikacja: 30.10.2018 20:00

Trzymajmy się faktów

Foto: Pixabay

Wstrząsnęła mną opublikowana w „Rzeczpospolitej" opinia prof. Grzegorza W. Kołodki, ekonomisty, byłego wicepremiera i ministra finansów („Miejsce w szeregu", 17 października 2018 r.). W mojej ocenie profesor zamieścił w jednym artykule wzajemnie wykluczające się stanowiska.

Grzegorz W. Kołodko w swoim artykule zachwyca się owocami polskiej transformacji, np. wysokim wzrostem Polski w ciągu ostatnich lat w rankingu HDI, czyli wskaźnika rozwoju społecznego, który łączy dochód na głowę, oczekiwaną długość życia oraz dostępność edukacji. Dlatego nie rozumiem, jak godzi to z ostrą krytyką polskiej transformacji, której zawdzięczamy ten cywilizacyjny skok? To tak jakby oceniać wyniki sportowca, a pominąć wyrzeczenia, które musiał poczynić, by uzyskać taką formę.

Spór o terapię...

W wyrażaniu opinii istotna jest logika i argumenty. Niektórzy mają jednak tendencję do stosowania pewnych chwytów w prowadzeniu sporów, np. poprzez odbieganie od meritum sprawy i odwoływanie się do emocji.

Lansowane przez prof. Kołodkę pojęcie „szoku bez terapii" w kontekście transformacji jest nie tylko niejasnym i emocjonalnym sformułowaniem, ale także nieprawdziwe empirycznie. Ów „szok", czy też „terapia", zaowocował najkrótszą recesją, a także drugą z najpłytszych, jeśli mierzyć ją spadkiem dochodu realnego wśród wszystkich krajach postsocjalistycznych. Przez niemal 30 lat byliśmy najszybciej rozwijającą się gospodarką regionu. Jeśli to dla Grzegorza W. Kołodki jest „szokiem bez terapii", to ciekaw jestem, jak oceni transformację Ukrainy, Węgier, Białorusi czy innych krajów postsocjalistycznych, w których w przeciwieństwie do Polski spadek PKB był większy, recesja dłuższa, a długookresowy wzrost gospodarczy wolniejszy.

...i liberalizm

Innym zabiegiem prof. Kołodki jest tworzenie epitetów pozbawionych wartości intelektualnej, jak np. „bękart neoliberalizmu", którym – jak twierdzi – jest dzisiejszy nacjonalizm. W ten emocjonalny sposób można zohydzić niemal każde zjawisko. Wobec takiego rozumowania UE może zostać nazwana „parobkiem neodemokracji". Ale czy taki sposób prowadzenia dyskusji sprzyja intelektualnej płodności czy tylko językowym wymysłom?

Dla Grzegorza W. Kołodki nacjonalizm jest konsekwencją liberalizmu, a więc konsekwencją ideału szeroko zakrojonego zakresu wolności oraz równości wobec prawa, do którego Polska zbliżała się po 1989 r. To twierdzenie jest tak ogólne, że równie dobrze można obwinić liberalizm za wszystko, co nam się nie podoba. Za silniki spalinowe, za antyszczepionkowców, a nawet złą pogodę. Nacjonalizmu nie można lekceważyć, jednak jego źródła leżą w populizmie i nieodpowiedzialnym postępowaniu polityków, którzy nie reagują wtedy, gdy powinni, a nie robią tego, bo podlizują się różnym grupom społecznym.

Według prof. Kołodki „neoliberalizm służył wzbogaceniu nielicznych kosztem mniejszości". To antyliberalny pogląd nie wiadomo na czym ugruntowany, bo niepoparty żadnym argumentem. Na świecie poziom ubóstwa jeszcze nigdy nie był tak niski, jak obecnie, co zawdzięczamy coraz bardziej powszechnym ideałom liberalizmu, a więc wolności, własności prywatnej i praworządności. Oby ten trend był kontynuowany.

W Polsce od 1989 r. przeciętny dochód realny niemal się potroił, bardzo poprawiły się wskaźniki społeczne, a nierówności są w okolicach średniej unijnej. Niemniej, transformacja była bardzo trudnym okresem w historii Polski. Socjalizm bankrutował i przygniótł kraj licznymi gospodarczymi nierównościami, bezrobociem i pozostawionym długiem. W efekcie padały niewydajne firmy, które nie były w stanie wytrzymać konkurencji rynkowej. Ich ratunek wymagałby zamrożenia socjalizmu i – w efekcie – zatrzymania reform, dzięki którym osiągnęliśmy taki cywilizacyjny skok mierzony HDI, z którego cieszy się sam prof. Kołodko.

Autor jest studentem Szkoły Głównej Handlowej, uczestnikiem programu CEMS MiM w London School of Economics, byłym współpracownikiem Forum Obywatelskiego Rozwoju. Jest zwycięzcą V edycji konkursu „Młody Ekonomista" organizowanego przez Towarzystwo Ekonomistów Polskich.

Wstrząsnęła mną opublikowana w „Rzeczpospolitej" opinia prof. Grzegorza W. Kołodki, ekonomisty, byłego wicepremiera i ministra finansów („Miejsce w szeregu", 17 października 2018 r.). W mojej ocenie profesor zamieścił w jednym artykule wzajemnie wykluczające się stanowiska.

Grzegorz W. Kołodko w swoim artykule zachwyca się owocami polskiej transformacji, np. wysokim wzrostem Polski w ciągu ostatnich lat w rankingu HDI, czyli wskaźnika rozwoju społecznego, który łączy dochód na głowę, oczekiwaną długość życia oraz dostępność edukacji. Dlatego nie rozumiem, jak godzi to z ostrą krytyką polskiej transformacji, której zawdzięczamy ten cywilizacyjny skok? To tak jakby oceniać wyniki sportowca, a pominąć wyrzeczenia, które musiał poczynić, by uzyskać taką formę.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej