Cameron miał zamiar argumentować, że jeżeli Europa nie poradzi sobie z trzema kluczowymi wyzwaniami – kryzysem w strefie euro, niską konkurencyjnością oraz spadającym poparciem i zaufaniem wśród opinii publicznej – to istnieje ryzyko, że UE dozna porażki, a Wielka Brytania popłynie w stronę ujścia. Antidotum Camerona to reformy pro-wzrostowe i większe skupienie nad rozwinięciem wspólnego rynku, oraz próbę zreformowania statusu unijnego członkostwa brytyjskiego, po czym nowy pakiet byłby poddany demokratycznej legitymizacji. Ponieważ Partia Liberalnych Demokratów, koalicyjnego partnera Camerona, nie do końca podziela te postulaty, Cameron miał wystąpić jako lider swojej partii bardziej niż przywódca państwowy, i proces ten będzie zależał od wygrania wyborów w 2015. Niemniej jednak jego mowa odzwierciedla szersze, ponad-partyjne przekonanie wśród opinii publicznej, że obecny stan rzeczy musi ulec zmianie.
Powodem tego są dwie oddzielne, ale nakładające się siły. Pierwsza to głęboko zakorzeniony kulturowy sceptycyzm wobec Europejskiej integracji, który istniał od samego początku brytyjskiego członkostwa w Unii, ale który obecnie osiągnął najwyższy poziom od wczesnych lat osiemdziesiątych. Po drugie, w obliczu kryzysu Wielka Brytania nie może uczestniczyć w głębszej integracji w strefie euro, ale równocześnie musi uzyskać zabezpieczenia przeciwko powstaniu 'klubu w klubie' który z racji swojej większości mógłby narzucać nowy porządek szkodliwy dla interesów brytyjskich takich jak podważanie zasad wspólnego rynku, szczególnie w dziedzinie usług finansowych.
Nowy układ zatem, będzie musiał uwzględniać oba te czynniki. Przeskakując szybko do drugiego z nich, uzgodnienie systemu podwójnego głosowania w Europejskim Urzędzie Nadzoru Bankowego – osobne głosowania dla krajów strefy euro i tych spoza – można odebrać jako pozytywny wskaźnik tego, że interesy tej drugiej grupy będą przestrzegane. Niemniej jednak pozostają poważne obawy, że środek ciężkości w strefie euro jest bardziej nastawiony na protekcjonizm i regulacje, i że trzeba będzie uzyskać bardziej solidne i daleko idące zabezpieczenia.
Wracając do pierwszego czynnika, w Wielkiej Brytanii panuje opinia – także podzielana przez wielu w Europie – że Unia robi za dużo a zarazem zbyt mało efektywnie. Rozwiązaniem byłoby przywrócenie pewnych unijnych kompetencji na szczebel państwowy. Przy takiej propozycji od razu włączają się głosy, że to oznaczało by paraliż w podejmowaniu decyzji oraz destrukcje wspólnego rynku, ale kompetencje, o których mowa nie mają ścisłego związku ze wspólnym rynkiem, prawdę mówiąc, są one czasami przedstawiane w ten sposób, również przez polityków. Chodzi tu np. o prawa socjalne oraz wsparcie dla rozwoju regionalnego w bogatszych krajach unii.
Powierzchowne spojrzenie na brytyjską scenę polityczną może zasugerować, że Partia Pracy, oraz Partia Liberalnych Demokratów są za pozostaniem w unii podczas gdy konserwatyści są beznadziejnie podzieleni, świat biznesu jest absolutnie za pozostaniem, a większość społeczeństwa pragnie rozstania z Unią. Jednak codzienne partyzanckie zagrywki polityczne maskują rzeczywistość - zdecydowana większość polityków w wszystkich partiach akceptuje konieczność reformy, a niezgoda polega na tym dokładnie w których dziedzinach, jak prędko, jak stanowczo się jej domagać oraz dokładnie jak i w którym momencie zaangażować opinię publiczną.