– Podejrzewam, że jest to ostateczne orzeczenie – mówi „Rz” profesor Grzegorz Domański, partner w kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka. Zastrzega jednak, że nie zna szczegółowo belgijskich procedur. Jego zdaniem arbitrzy mają coraz bardziej otwartą drogę do wznowienia arbitrażu. Przed dwoma laty uznali oni Polskę winną opóźniania prywatyzacji PZU. Następnie jednak zawiesili swoje prace.
Nasz kraj, broniąc się przed ostatecznym wyrokiem, wniósł do belgijskich sądów dwa pozwy, a po przegraniu obu spraw — dwie apelacje. Jedna z nich dotyczyła właśnie sędziego Schwebla. Polska zarzucała arbitrowi wyznaczonemu przez Eureko „brak bezstronności”. Dowód? Nieujawnienie przez niego rzekomych związków z kancelarią Sidley Austin Brown and Wood (prowadzi sprawę amerykańskiej firmy Cargill przeciwko Polsce).
Z kolei wyrok w sprawie drugiej apelacji (dotyczyła właściwości jurysdykcji przez międzynarodowy arbitraż) ma zapaść w tym miesiącu.
– Zawiadamiamy arbitrów o środowym wyroku i chcemy, by jak najszybciej ustalili harmonogram drugiego etapu arbitrażu – mówi Michał Nastula, prezes Eureko Polska. To w nim Amerykanin Stephen Schwebel i Kanadyjczyk Yves Fortier i Polak Jerzy Rajski (pierwszej części wyroku wyraził zdanie odrębne) mają określić wysokość odszkodowania, jakie nasz kraj powinien wypłacić holenderskiej firmie Eureko za przedłużanie prywatyzacji polskiego ubezpieczyciela.
8mld zł - na tyle swoje roszczenia wobec Skarbu Państwa wyceniało dwa lata temu Eureko