Z wykształcenia germanista, smakosz kuchni i cygar – napisał nawet o nich książkę. Jak przystało na rasowego biznesmena, na tej miłości też zarabia – jest głównym udziałowcem spółki Premium Cigars, która sprzedaje rocznie w Polsce ok. 300 tys. ręcznie robionych cygar, głównie z Kuby. Zaczynał jednak w innej branży – był rezydentem biur podróży pod koniec lat 80. Swoją przygodę z biznesem zaczął w Indiach, tam zobaczył, jak wielki potencjał ma rynek towarów luksusowych. W tym czasie w Polsce mało kto myślał o markach typu Armani.
Mazgaj postanowił jednak spróbować i zaczął wprowadzać znane marki. Przez lata jego konikiem było właśnie Paradise Group, jednak, jak zaznaczają współpracownicy, ostatnio z powodu nawału obowiązków uczestniczy w rozmowach o wprowadzaniu nowych marek raczej na końcowych etapach. Naprawdę duże pieniądze zrobił jednak na KrakChemii, dzisiaj jednym z największych dystrybutorów granulatów tworzyw sztucznych. Choć zaczął rozwijać nowe firmy, nie zmieniło się jedno: sentyment do luksusu.
Mazgaj cały czas przywiązuje dużą wagę do ubioru – zawsze w świetnym garniturze, najczęściej Zegny, choć krawatów raczej unika. Jak sam wspomina, pierwszą umowę z Hugo Bossem udało się podpisać, ponieważ nie dość, że świetnie mówił po niemiecku, to jeszcze miał na sobie garnitur tej firmy. – Wymagający, ale potrafi dobrze motywować – mówi Mariusz Kaczmarczyk, dyrektor Paradise Group.
Choć o markach luksusowych potrafi mówić długo i z pasją, to od lat jego uwaga koncentruje się na Almie, sieci delikatesów prowadzonej z prawdziwie Mazgajowym rozmachem. – Polacy też powinni mieć takie sklepy, jakie są w Londynie czy w Wiedniu. Udało mi się z markami odzieżowymi z wyższej półki, więc postanowiłem spróbować z żywnością – mówi Mazgaj. Jednak głosów przeciwnych w branży nie brakowało. Niewielu przewidziało, że sytuacja gospodarcza poprawi się tak szybko i tak wielu Polaków zacznie szukać nowinek kulinarnych nawet za wyższą cenę. Delikatesów Alma szybko przybywa – dzisiaj jest już 14 sklepów, za rok ma być o kolejnych dziesięć więcej.
Alma dała mu pomysł na kolejny biznes – marka własna z najwyższej półki. To co większości kojarzy się z najtańszymi produktami, o delikatnie mówiąc nie najwyższej jakości, w przypadku projektu Krakowski Kredens wygląda zupełnie inaczej. To produkowane wg tradycyjnych receptur dżemy, nalewki czy wędliny – ponieważ powstają tylko dla Almy i dostępne są tylko w jej sklepach, pozwalają na znacznie wyższe niż normalnie marże. Sukces produktów przeszedł oczekiwania, więc Mazgaj postanowił iść za ciosem i budować sieć niewielkich sklepów tej marki. Działa ich już kilka – za kilka lat ma być 100. Kto wie, czy do tego czasu Jerzy Mazgaj nie będzie rozwijał jeszcze kilku nowych projektów, zwłaszcza że planuje otwierać sklepy Almy w Niemczech i Austrii.