Miłośnicy prozy Jarosława Haszka pamiętają, że dobry wojak Szwejk szedł do Budziejowic dłuższą drogą. Można odnieść wrażenie, że Czechy także wybierają się dłuższą drogą do strefy euro. Warto zapytać, dlaczego tak się dzieje. Są przecież krajem, który w naszym regionie najszybciej pokonał inflację. Pytanie jest aktualne w obliczu rychłego wejścia Słowacji do strefy euro. Odpowiedź można znaleźć, jak zawsze, w Internecie. Wystarczy wejść na stronę Narodowego Banku Czech i przeczytać jeden z corocznych raportów na temat dostosowywania gospodarki czeskiej do członkostwa w strefie euro. Zauważymy łatwo, że jednym z głównych zjawisk, jakie analizują Czesi, jest problem godzenia ze sobą realnej i nominalnej konwergencji. W języku ekonomii realna konwergencja to proces doganiania gospodarek bardziej zamożnych przez gospodarki mniej zamożne. Jeśli chodzi o nasz region, przejawem realnej konwergencji jest malejąca różnica wysokości dochodu narodowego na głowę w stosunku do średniej dla całej strefy euro.
Rzecz jasna wzrost wydajności. Dlaczego wydajność w krajach naszego regionu rośnie szybciej niż w strefie euro? Między innymi dlatego, że rośnie techniczne uzbrojenie pracy. Szacunki MFW mówią, że jeden zatrudniony w naszym regionie dysponuje dopiero jedną trzecią tego, czym dysponuje jeden zatrudniony w strefie euro. A to się szybko zmienia. Gospodarki Europy Środkowej szybko się modernizują. Ich wydajność będzie rosła.
Motorami realnej konwergencji są: napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich, który przynosi ze sobą nowoczesne technologie i metody zarządzania, oraz handel zagraniczny, który zmusza firmy krajowe, by były coraz bardziej wydajne. Inwestycje zagraniczne wciąż płyną do krajów naszego regionu, a otwarcie ich gospodarek na wymianę rośnie.
Europa Środkowa stała się, mówiąc bez żadnej przesady, gospodarczym Państwem Środka. Z punktu widzenia strefy euro jest być może nawet czymś więcej, skoro jej udział w eksporcie strefy euro jest o wiele większy niż Chin. Proces realnej konwergencji sprawia, że kraje Europy Środkowej stają się bardziej zamożne. A im kraj zamożniejszy, tym wyższe są w nim ceny. Jest to jedna z przyczyn tego, że realnej konwergencji towarzyszy konwergencja nominalna, czyli proces stopniowego dostosowywania się cen w krajach Europy Środkowej do ich średniego poziomu w strefie euro.
Występuje więc potencjalny konflikt pomiędzy konwergencją realną i nominalną, który może nieść podwyższoną inflację. Zapyta ktoś, skąd ten konflikt? Wzrost wydajności, który umożliwia konwergencję realną, powinien neutralizować presję inflacyjną. To prawda, ale odnosi się to głównie do przemysłów eksportowych, gdzie wzrost wydajności umożliwia przedsiębiorstwom podnoszenie płac, ale jednocześnie konkurencja zagraniczna nie pozwala na podnoszenie cen.