Cichy reformator

Lee Seung Chang - prezes Daewoo Electronics. Szefuje koncernowi od trzech lat, teraz dopina transakcję sprzedaży udziałów firmy konsorcjum banków Merrill Lynch i Morgan Stanley

Publikacja: 12.06.2008 02:13

Cichy reformator

Foto: EAST NEWS

Niewysoki, cichy i uprzejmy – przed wygłoszeniem przemówienia z okazji 15-lecia fabryki Daewoo Electronics w Polsce ukłonił się dziennikarzom, niemal dotykając głową stołu. Przyjechał tu na krótko – plan zajęć miał rozpisany co do 15 minut, co w jego przypadku jest absolutną normą.

Ma 57 lat i choć robi wrażenie bardzo nieufnego, to on przyczynił się do odzyskania dobrej reputacji Daewoo Electronics, jednego z największych producentów sprzętu elektronicznego na świecie. Dodatkowo zupełnie ominęły go oskarżenia o korupcję, które zaprowadziły do więzienia prezesów wielu innych koreańskich firm.

Urodził się w Korei, tam też dalej mieszka, skończył także w rodzinnym kraju zarówno szkołę średnią, jak i studia. Aby uzupełnić wiedzę, tytuł MBA zdobył już na Uniwersytecie w Bostonie. Nieźle mówi po angielsku, choć nawet pobyt w USA nie złagodził twardego akcentu.

O początkach jego kariery zawodowej wiadomo niewiele poza tym, że pracował w przemyśle, a potem mozolnie wspinał po szczeblach kariery w grupie Daewoo. Prezesem Daewoo Electronics został w sierpniu 2005 r., gdy firma jeszcze nie pozbierała się po bankructwie całego koncernu, który zakończył żywot z 80 mld dol. długów. Koreański gigant zajmował się swego czasu praktycznie wszystkim – od produkcji elektroniki czy samochodów po żywność, piwo czy prowadzenie hoteli. Dodatkowo miał tak zagmatwaną strukturę, że jedynym oczywistym sposobem na przetrwanie było rozprzedawanie majątku.

– Kluczową kwestią jest przetrwanie firmy, nie możemy dopuścić do jej upadku, a co więcej, musimy podnosić jej wartość – mówił dzień po zostaniu prezesem.

Zdecydowanie skrócił proces podejmowania decyzji, co przełożyło się na większą odpowiedzialność pracowników i wzrost wydajności. I to nie tylko na poziomie zarządu, ale i na niższych szczeblach.

Firma miała sporo problemów – przespała rosnącą popularność telewizorów ciekłokrystalicznych. Trudno się dziwić, że Lee Seung Chang błyskawicznie zaczął wprowadzać zmiany. Stąd choćby nowe linie do produkcji płaskich telewizorów także w polskiej fabryce.

Już za jego kadencji w styczniu 2007 r. doszło do odrzucenia oferty wykupu udziałów Daewoo Electronics od koreańskich banków przez indyjski Videocon i RHJ International – wyceniły one koreańską spółkę na ok. 700 mln dol. Jednak wtedy uznano to za zbyt mało. Teraz, jak sam mówi, wiele czasu zajmuje mu dopinanie transakcji z Merrill Lynch oraz Morgan Stanley, które chcą kupić udziały w koncernie. – Chcemy je zakończyć w lipcu – mówi. Kwota otoczona jest tajemnicą.

Zdaniem analityków to jedyna szansa na przetrwanie firmy – potrzebuje ona środków na inwestycje i nowe technologie.

Niewysoki, cichy i uprzejmy – przed wygłoszeniem przemówienia z okazji 15-lecia fabryki Daewoo Electronics w Polsce ukłonił się dziennikarzom, niemal dotykając głową stołu. Przyjechał tu na krótko – plan zajęć miał rozpisany co do 15 minut, co w jego przypadku jest absolutną normą.

Ma 57 lat i choć robi wrażenie bardzo nieufnego, to on przyczynił się do odzyskania dobrej reputacji Daewoo Electronics, jednego z największych producentów sprzętu elektronicznego na świecie. Dodatkowo zupełnie ominęły go oskarżenia o korupcję, które zaprowadziły do więzienia prezesów wielu innych koreańskich firm.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody