Choć InBev jest firmą belgijską. to od czasu fuzji z brazylijskim AmBev, największą grupą piwowarską w Ameryce Łacińskiej, punkt ciężkości przesunął się do Brazylii. Potwierdzeniem tego było mianowanie w 2005 r. Carlosa Brito na stanowisko prezesa.
Doprowadziła do tego grupa wpływowych brazylijskich bankierów pod kierunkiem Jorge Paulo Lemanna, dawnej gwiazdy tenisowego Pucharu Davisa i jednego z najbogatszych ludzi w Brazylii. To właśnie Lemann i Brito mieli zadecydować, kiedy i za ile kupić Anheuser-Busch – konkurenta z USA, producenta piw Budweiser i Light Bud.
Carlos Brito urodził się w 1960 r. Ukończył wydział mechaniki na Federalnym Uniwersytecie w Rio de Janeiro, następnie dodał MBA ze Stanford. Pracował krótko w Shell Oil i Daimler Benz. Z AmBev związał się w 1989 r. Był w działach finansów, operacyjnym i sprzedaży. W styczniu 2004 r. został prezesem, a gdy jego grupa połączyła się z belgijską w sierpniu, był też krótko odpowiedzialny za region Ameryki Płn.
W AmBev wykazał się agresywnością w zwiększaniu udziału rynkowego nie tylko we własnym kraju. Jest fanatykiem surowej i sprawiedliwej kultury korporacyjnej. – Im skromniej prowadzimy interesy, tym więcej pieniędzy będziemy mieć do podziału na koniec roku – mawia.
Hojna firma prowadzona przez Brito poza tym nie szasta pieniędzmi. Członkowie kierownictwa nie mają służbowych aut ani nawet deputatów w piwie. – Nie mamy też samolotów dyspozycyjnych. Ja nie mam gabinetu, dzielę biurko z wiceprezesami – wyjaśnia Brito. – Brak przywilejów i dodatków sprawia, że dość trudno znaleźć ludzi do pracy – przyznaje. Ale ma zespół bardzo utalentowanych ludzi, bo InBev może pochwalić się najwyższą marżą zysku w branży piwowarskiej.