[b]Rz: Na rynkach finansowych obserwujemy nieustający kryzys. Sytuacji nie były w stanie poprawić pakiety ratunkowe przygotowane przez rządy w różnych krajach. Tak silnego załamania nie przewidziała też żadna z najważniejszych instytucji, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy. Jakie lekcje wypływają z obecnego kryzysu? Jak zmieni się nasze myślenie o światowej gospodarce, o polityce gospodarczej?[/b]
[b]Joseph E. Stiglitz:[/b] Upadek Wall Street pokazuje światu, że pewien sposób funkcjonowania gospodarki jest nie do utrzymania. Ludzie dochodzą do wniosku, że ten model nie działa. To, co się dzieje, jest znakiem, że nawoływania do liberalizacji rynków finansowych były błędne. Różnica między sposobem, w jaki Departament Skarbu USA, MFW i Bank Światowy rozwiązywały kryzys azjatycki w 1997 roku (nakazywały m.in. podnoszenie stóp procentowych do 25 – 40 proc.), i sposobem, w jaki radzą sobie z obecnym kryzysem (stopy procentowe są obniżane), zakrawa na hipokryzję i pokazuje zmianę intelektualną w sposobie myślenia o gospodarce.
Azjaci mogą teraz powiedzieć: „Ale zaraz, przecież mówiliście nam, że mamy was naśladować. Że wy jesteście modelem. Ale gdybyśmy rzeczywiście poszli waszą drogą, wpadlibyśmy w takie samo bagno. Tyle że wy możecie się z tego wygrzebać, my byśmy nie dali rady”.
[wyimek]W czasie spowolnienia gospodarki poszczególne kraje powinny mieć możliwość elastycznej reakcji. Utrata niezależnej polityki monetarnej jest prawdopodobnie największą wadą przystępowania do strefy euro[/wyimek]
Oczywiście Wall Street, którego interesów broni Departament Skarbu, skorzystało na liberalizacji rynków kapitałowych: banki zarabiały pieniądze na przepływach kapitałowych między krajami oraz na restrukturyzacji, jaka następowała po bałaganie wywołanym przez te przepływy. W Korei Południowej na przykład MFW nawoływał do sprzedaży tamtejszych banków amerykańskim inwestorom, mimo że Koreańczycy doskonale zarządzali swoją gospodarką przez cztery dekady, osiągając wysoki wzrost, stabilność i unikając systematycznych skandali, jakie dość często nawiedzały amerykańskie rynki finansowe. Dlatego nie zaskakuje mnie, że świat po raz kolejny musi radzić sobie z brakiem stabilności finansowej i ogromną niepewnością dotyczącą przyszłości gospodarki.