Koniec z dotychczasową hipokryzją Wall Street

- Chiny przez długi okres zapewniały fundusze, które pozwalały Stanom na finansowanie ogromnego deficytu handlowego. Amerykanie mogli konsumować więcej, niż produkowali - mówi Joseph E. Stiglitz, laureat Nagrody Nobla z ekonomii w 2001 r.

Publikacja: 07.10.2008 17:27

Koniec z dotychczasową hipokryzją Wall Street

Foto: AFP

[b]Rz: Na rynkach finansowych obserwujemy nieustający kryzys. Sytuacji nie były w stanie poprawić pakiety ratunkowe przygotowane przez rządy w różnych krajach. Tak silnego załamania nie przewidziała też żadna z najważniejszych instytucji, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy. Jakie lekcje wypływają z obecnego kryzysu? Jak zmieni się nasze myślenie o światowej gospodarce, o polityce gospodarczej?[/b]

[b]Joseph E. Stiglitz:[/b] Upadek Wall Street pokazuje światu, że pewien sposób funkcjonowania gospodarki jest nie do utrzymania. Ludzie dochodzą do wniosku, że ten model nie działa. To, co się dzieje, jest znakiem, że nawoływania do liberalizacji rynków finansowych były błędne. Różnica między sposobem, w jaki Departament Skarbu USA, MFW i Bank Światowy rozwiązywały kryzys azjatycki w 1997 roku (nakazywały m.in. podnoszenie stóp procentowych do 25 – 40 proc.), i sposobem, w jaki radzą sobie z obecnym kryzysem (stopy procentowe są obniżane), zakrawa na hipokryzję i pokazuje zmianę intelektualną w sposobie myślenia o gospodarce.

Azjaci mogą teraz powiedzieć: „Ale zaraz, przecież mówiliście nam, że mamy was naśladować. Że wy jesteście modelem. Ale gdybyśmy rzeczywiście poszli waszą drogą, wpadlibyśmy w takie samo bagno. Tyle że wy możecie się z tego wygrzebać, my byśmy nie dali rady”.

[wyimek]W czasie spowolnienia gospodarki poszczególne kraje powinny mieć możliwość elastycznej reakcji. Utrata niezależnej polityki monetarnej jest prawdopodobnie największą wadą przystępowania do strefy euro[/wyimek]

Oczywiście Wall Street, którego interesów broni Departament Skarbu, skorzystało na liberalizacji rynków kapitałowych: banki zarabiały pieniądze na przepływach kapitałowych między krajami oraz na restrukturyzacji, jaka następowała po bałaganie wywołanym przez te przepływy. W Korei Południowej na przykład MFW nawoływał do sprzedaży tamtejszych banków amerykańskim inwestorom, mimo że Koreańczycy doskonale zarządzali swoją gospodarką przez cztery dekady, osiągając wysoki wzrost, stabilność i unikając systematycznych skandali, jakie dość często nawiedzały amerykańskie rynki finansowe. Dlatego nie zaskakuje mnie, że świat po raz kolejny musi radzić sobie z brakiem stabilności finansowej i ogromną niepewnością dotyczącą przyszłości gospodarki.

[b]Jaki będzie wpływ kryzysu kredytowego na amerykańską gospodarkę w krótkim i długim okresie?[/b]

Niestety w nadchodzących miesiącach najbardziej odczuwalnym efektem będzie utrata domów przez miliony Amerykanów: już 4 mln mieszkańców USA straciło mieszkania, a w nadchodzących 12 miesiącach czeka to 2 mln kolejnych rodzin. Ta społeczna katastrofa będzie miała znaczące skutki gospodarcze, objawiające się m.in. w upadkach banków. Rząd musi zwiększać wydatki publiczne na walkę z kryzysem, to z kolei przekłada się na wzrost długu publicznego w krótkim okresie i ograniczenie impulsów wzrostowych w długim okresie.

[b]Gospodarkę Stanów Zjednoczonych czeka recesja czy tylko spowolnienie?[/b]

Stany Zjednoczone technicznie nie znajdują się w recesji, która oznacza dwa kolejne kwartały ujemnego PKB. Ale to, czy jest recesja, jest mniej istotne niż fakt, że gospodarka amerykańska będzie się rozwijała znacznie poniżej swojego potencjału, a bezrobocie będzie rosnąć. Ameryka zmierza w kierunku znacznego spowolnienia, które będzie „L-kształtne” – gospodarka zeszła na niski poziom i prawdopodobnie pozostanie na nim przez dłuższy czas.

[b]Jak pan widzi perspektywy światowej gospodarki? Mówi się o stagflacji, czyli bardzo wolnym wzroście, któremu towarzyszy relatywnie wysoka inflacja. Czy istnieje takie zagrożenie?[/b]

Ostatnie lata dla światowej gospodarki były bardzo dobre. Wzrost PKB był silny, a różnica między krajami rozwiniętymi i rozwijającymi się została pomniejszona, w czym duża zasługa Chin i Indii, które notowały wzrost PKB na poziomie odpowiednio 11,1 proc. i 9,7 proc. w 2006 r. oraz 11,5 i 8,9 proc. w 2007 r.

Nawet Afryka radziła sobie dość dobrze, osiągając w ubiegłym roku wzrost przekraczający 5 proc. Ale dobre czasy mogą powoli się kończyć. Przez długi czas narastały obawy dotyczące światowej nierównowagi wynikającej z nadmiernego wzrostu zadłużenia zagranicznego Stanów Zjednoczonych. Od dawna uznawano, że wzrost gospodarczy, jaki miał miejsce za prezydentury George’a W. Busha, jest nie do utrzymania. Teraz to się spełnia.

Wolniejszy wzrost w największej światowej gospodarce będzie miał globalne konsekwencje – świat spowolni. Jeśli władze pieniężne właściwie odpowiedzą na rosnącą presję inflacyjną – uznając, że nie ma ona źródła w zbyt wysokim popycie wewnętrznym – wtedy może uda się jakoś przejść przez ten trudny okres. Ale jeśli będą podnosić stopy procentowe, trzeba będzie się przygotować na najgorsze: stagflację.

[b]Jakie jest miejsce Chin w obecnej sytuacji na świecie i jaka będzie rola tego kraju w światowej gospodarce?[/b]

Chiny przez długi okres zapewniały fundusze, które pozwalały Stanom Zjednoczonym na finansowanie ogromnego deficytu handlowego i sprawiały, że Amerykanie mogli konsumować więcej, niż produkowali. Ale to jest specyficzny rodzaj transakcji: relatywnie biedny kraj pomaga Stanom Zjednoczonym finansować wojnę w Iraku czy masowe cięcia podatków dla najbogatszych ludzi, podczas gdy sam ma ogromne potrzeby konsumpcyjne i inwestycyjne. Wyzwaniem dla chińskiej gospodarki jest pobudzenie konsumpcji.

Cały świat stara się teraz zwiększyć poziom oszczędności, a tymczasem Chiny – ze stopą oszczędności na poziomie ponad 40 proc. – muszą się postarać zwiększyć konsumpcję. Co do roli Chin w globalnej gospodarce, to zbyt wiele ludzi uważa, że gospodarka to gra o sumie zerowej i że Chińczycy osiągają sukces kosztem reszty świata. To prawda, Chiny stanowią wyzwanie dla świata. Konkurencja ze strony tego kraju zmusi niektórych do cięższej pracy, do zwiększania efektywności oraz akceptacji niższych zysków.

Ale gospodarka to tak naprawdę gra, w której każdy zwycięża. Prosperujące Chiny nie tylko zwiększają import z innych krajów, ale również przez ostatnie lata zapewniały stabilny poziom cen w innych krajach, eksportując tanie towary. To zaś pozwoliło zachodnim krajom utrzymać inflację na niskim poziomie i poluzowywać politykę pieniężną. Powinniśmy wierzyć, że chiński model gospodarki odniesie sukces. Wszyscy na tym skorzystamy.

[b]Jaka jest przyszłość strefy euro? Czy Polska powinna przyjąć europejską walutę, czy też utrzymać niezależną politykę pieniężną?[/b]

Jednym z głównych problemów strefy euro, który daje teraz o sobie znać, jest fakt, że członkowie tej strefy są związani bardzo ostrą polityką monetarną Europejskiego Banku Centralnego. W czasie spowolnienia gospodarki rządy powinny mieć możliwość elastycznej reakcji. Utrata tego mechanizmu jest prawdopodobnie największą wadą przystępowania do strefy euro.

[b]A jaka jest przyszłość europejskiej gospodarki w bardzo długim okresie, powiedzmy 50 lat? Czy zostanie przyćmiona przez Azję?[/b]

Oczywiste jest, że Chiny staną się główną siłą gospodarczą na świecie. To, czego potrzebuje Europa, to odnalezienie nisz, w których może stać się liderem. Do tego potrzebne są bardzo duże inwestycje w badania, rozwój i edukację.

[b]W czasie kryzysu na rynkach finansowych mniej mówi się o innym kryzysie – żywnościowym. Jak można go rozwiązać? Czy można trwale obniżyć ceny surowców rolnych?[/b]

Wysokie subsydia rolne w USA i Unii Europejskiej osłabiły rolnictwo w krajach rozwijających się, gdzie zbyt mało środków jest kierowanych na poprawę efektywności w tym sektorze. Pomoc rozwojowa dla tych krajów kierowana do sektora rolniczego jest coraz niższa, spadła w ostatnich latach z 17 do 3 proc. całkowitej pomocy. Bogate kraje muszą zreformować lub nawet zawiesić politykę rolną destabilizującą światowe rynki i powinny pomóc biedniejszym krajom w zwiększeniu ich potencjału produkcji żywności.

[b][link=http://www.sgh.waw.pl/informacje/aktualnosci/atomnewsitem.2008-09-26.3698884901/]Dziś w Warszawie Joseph E. Stiglitz wygłosi wykład pt. „Dokąd zmierza światowa gospodarka?”. „Rz” jest patronem medialnym tej konferencji[/link][/b]

[b]Rz: Na rynkach finansowych obserwujemy nieustający kryzys. Sytuacji nie były w stanie poprawić pakiety ratunkowe przygotowane przez rządy w różnych krajach. Tak silnego załamania nie przewidziała też żadna z najważniejszych instytucji, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy. Jakie lekcje wypływają z obecnego kryzysu? Jak zmieni się nasze myślenie o światowej gospodarce, o polityce gospodarczej?[/b]

[b]Joseph E. Stiglitz:[/b] Upadek Wall Street pokazuje światu, że pewien sposób funkcjonowania gospodarki jest nie do utrzymania. Ludzie dochodzą do wniosku, że ten model nie działa. To, co się dzieje, jest znakiem, że nawoływania do liberalizacji rynków finansowych były błędne. Różnica między sposobem, w jaki Departament Skarbu USA, MFW i Bank Światowy rozwiązywały kryzys azjatycki w 1997 roku (nakazywały m.in. podnoszenie stóp procentowych do 25 – 40 proc.), i sposobem, w jaki radzą sobie z obecnym kryzysem (stopy procentowe są obniżane), zakrawa na hipokryzję i pokazuje zmianę intelektualną w sposobie myślenia o gospodarce.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację