Lepiej obniżać stopy, niż zwiększać deficyt

Wpływ stóp procentowych na poziom złotego nie jest obecnie taki, jak to jest opisane w książkach. Banki centralne na świecie wcześniej rozpoczęły radykalne obniżki stóp, zwiększając różnice między stopami u nas, a stopami na świecie - mówi Jan Czekaj z RPP

Publikacja: 02.02.2009 04:58

Lepiej obniżać stopy, niż zwiększać deficyt

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

[b]RZ: RPP znów zaskoczyła. Ekonomiści spodziewali się cięcia o 50 pb, a stopy spadły o 0,75 pkt. Proc.[/b]

[b]Jan Czekaj:[/b] Zaistniały warunku do podejmowania takich decyzji. Wzrost gospodarczy spada, co miesiąc prognozy są coraz niższe i nie wiadomo gdzie się zatrzymają. Jednocześnie obniżają się prognozy dla inflacji - według naszych ostatnich szacunków inflacja w połowie roku powinna spaść poniżej 2,5 proc., a teraz już jesteśmy w przedziale 1,5-3,5 proc. Tak więc istnieją obiektywne warunki dla rozluźnienia polityki pieniężnej.

[b]A słaby złoty nie niepokoi Pana? [/b]

Wpływ stóp procentowych na poziom złotego nie jest obecnie taki, jak to jest opisane w książkach. Banki centralne na świecie wcześniej rozpoczęły radykalne obniżki stóp, zwiększając różnice między stopami u nas, a stopami na świecie. A złoty i tak gwałtownie traci na wartości. Po obniżce grudniowej i styczniowej pierwszą reakcją rynku było krótkotrwałe, ale umocnienie. Oczywiście patrzymy na złotego, bo problemem mogłoby być jakieś dramatyczne osłabienie, ale na razie gospodarka wydaje się być zrównoważona, zarówno ujęciu wewnętrznym jak i zewnętrznym. Nie ma takiej sytuacji, jaka jest w republikach nadbałtyckich czy Rumunii i Bułgarii. Tam makroproporcje są postawione na głowie.

[b]Ale I tak – obniżki po 0,75 pkt. Proc. Są dość radykalne I świadczą o powadze sytuacji. [/b]

W porównaniu z naszą dotychczasową praktyką - czyli ruchami po 25 pb - to mogą się wydawać ruchy radykalne, ale w porównaniu z tym co się na dzieje na świecie ze stopami procentowymi, to już chyba nie. Osobiście nie sądzę, by była potrzeba stosowania większych kroków niż 0,75 pkt. proc.. Choć sytuacja gospodarcza jest taka, że niczego nie można być pewnym. Na razie to tempo schodzenia ze stopami procentowymi w moim odczuciu jest właściwe. Gospodarka potrzebowała szybkiego zmniejszenia stopy podstawowej i tak się stało.

[b]Ale można było obniżyć stopy raz, a porządnie, tak jak twierdzili niektórzy ekonomiści... [/b]

Nie, działanie na zasadzie szoku nie jest korzystne. A dla gospodarki cięcie o 200 pb byłoby wstrząsem nadmiernym i utrudniałoby dostosowanie się gospodarki, np. banków, do nowych warunków.

[b]Co w takim razie będzie dalej ze stopami procentowymi? [/b]

Uważam, że stopy powinny dalej być obniżane. Być może właściwym poziomem byłaby stopa procentowa na poziomie 3,50, może 3 proc. Ale dziś naprawdę trudno to oceniać, ciężko powiedzieć, że coś będzie na pewno. Jeżeli gospodarka będzie rozwijała się naprawdę powoli, to nie można wykluczyć zejścia z główną stopą procentową poniżej 3 proc. Myślę, że do dalszych obniżek powinno dojść w miarę szybko, a później trzeba będzie obserwować, jak gospodarka zareagowała na dokonane obniżki.Na razie widzimy, że kryzys narasta i musimy działać wyprzedzająco.

[b]Prezes Skrzypek mówił, że wzrost gospodarczy w 2009 roku, który jest prognozowany w nowej projekcji, może być niższy niż 2 proc? Myśli Pan, że to realny scenariusz? [/b]

Tego nie można wykluczyć, dlatego nasze działania mają złagodzić skutki kryzysu dla naszej gospodarki.

[b]Czy RPP rozmawiała na ostatnim posiedzeniu o różnych działaniach, mających polepszyć sytuację na rynku międzybankowym? [/b]

Głębszej dyskusji nie było, chcemy przedyskutować sytuację z bankami na spotkaniu w lutym. Chcemy sprawdzić na co tak naprawdę system bankowy jest chory. Będziemy znać chorobę, to będziemy mogli zastosować odpowiednie lekarstwo. Chorobą nie jest brak płynności - sektor bankowy jest nadpłynny, to widać po tym, ile banki trzymają środków w NBP. Problemem jest brak chęci do pożyczania sobie nawzajem

[b]Coś z tym można zrobić? [/b]

Najpierw chcemy porozmawiać na ten temat. Być może jakaś forma gwarancji rządowych by pomogła. Jak widać, to co zrobiliśmy - czyli wcześniejszy wykup obligacji - nie przyniósł efektów,, bo pieniądze wróciły i tak do NBP.

[b]W takim wypadku jest sens obniżać rezerwę obowiązkową? [/b]

To właśnie chcemy przedyskutować. Banki zgłaszają różne postulaty, ale nie możemy tworzyć zestawu instrumentów dla każdego banku oddzielnie. Z drugiej strony ciężko banki zmusić do pożyczania, skoro podłożem może być czynnik psychologiczny. Choć oczywiście obniżenia rezerwy obowiązkowej wykluczyć nie można. Ja mówiąc o rozwiązaniach w stylu obniżenie tej rezerwy, czy stopy depozytowej miałem na myśli to, że takie propozycje są wysuwane przez banki i powinny być przedyskutowane. Jakkolwiek rynek międzybankowy powoli odżywa, to nadal istnieją poważne zagrożenia dla rozwoju akcji kredytowej. Do tego mogą dojść problemy z bazą kapitałową banków z powodu wzrostu portfela kredytów nieregularnych, bo ze względu na spowolnienie wzrostu gospodarczego pogorszy się sytuacja przedsiębiorstw i gospodarstw domowych.

[b]Co Pan sądzi o planie oszczędności przedstawionym tydzień temu przez rząd? [/b]

To nam niewątpliwie pomaga, bo jeżeli rząd trzyma prowadzi restrykcyjną politykę fiskalną, to istnieją warunki do poluzowania polityki pieniężnej. Z drugiej strony w świecie jest taka tendencja, że jednak rządy wspomagają gospodarkę, wystarczy spojrzeć na USA i 820 miliardów dolarów pomocy. My jesteśmy jednak w innej sytuacji, i sądzę, ze lepiej pobudzać gospodarkę luzując politykę pieniężną, a nie poprzez zwiększanie deficytu budżetowego. Zagrożeniem pozostaje jednak polityka, bo pytanie brzmi: na ile rząd będzie mógł tą dyscyplinę zachować, bez tworzenia napięć politycznych.

[b]A spodziewa się Pan problemów budżetowych w tym roku? [/b]

Wiele wskazuje na to, że deficyt może być większy, a budżet będzie nowelizowany. W jakim zakresie - nie wiem. To będzie zależeć od tego na ile uda się wdrożyć z sukcesem program oszczędnościowy i od tego, jak głębokie okaże się spowolnienie gospodarcze. Trzeba będzie z uwagą obserwować, jak będzie wyglądało wykonanie budżetu.

[b]Czy w takich warunkach nie warto odłożyć wejścia do strefy euro? [/b]

Moim zdaniem nie ma takiej potrzeby. Jeżeli, jak się szacuje, gospodarka zacznie wychodzić z recesji w drugiej połowie 2009 r, to spełnienie kryteriów konwergencji w roku 2011 może być relatywnie łatwe. Jedynym argumentem, który mógłby skłonić do zastanowienia się na takim rozwiązaniem to bardzo duża zmienność kursów. Te gwałtowne wahania, które obserwujemy w ostatnich czasach, to może być przeszkoda, choć oczywiście z drugiej strony samo wejście do ERM2 może uspokoić sytuację na rynku walutowym. Jak kształtowałby się kurs walutowy gdybyśmy wstąpili do ERM 2 trudno stwierdzić. Poza kwestią kursu naprawdę nie widzę racjonalnych przesłanek by zarzucać plany wejścia do strefy euro. A i sprawa kursu nie jest jednoznaczna - tu można gdybać tylko, Jeżeli weszlibyśmy do ERM2 wiosną, przy słabym kursie, a odbicie gospodarek nastąpiłoby na początku przyszłego roku, to pewnie wtedy złoty by się zaczął umacniać i nie byłoby problemu ze spełnieniem kryterium kursowego, podobnie jak i innych wymagań. Oczywiście to założenie jest prawdziwe przy scenariuszu relatywnie szybkiego odbicia światowej gospodarki.

[b]RZ: RPP znów zaskoczyła. Ekonomiści spodziewali się cięcia o 50 pb, a stopy spadły o 0,75 pkt. Proc.[/b]

[b]Jan Czekaj:[/b] Zaistniały warunku do podejmowania takich decyzji. Wzrost gospodarczy spada, co miesiąc prognozy są coraz niższe i nie wiadomo gdzie się zatrzymają. Jednocześnie obniżają się prognozy dla inflacji - według naszych ostatnich szacunków inflacja w połowie roku powinna spaść poniżej 2,5 proc., a teraz już jesteśmy w przedziale 1,5-3,5 proc. Tak więc istnieją obiektywne warunki dla rozluźnienia polityki pieniężnej.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację