[b][link=http://www.rp.pl/plebiscytXX/]Zagłosuj w naszych plebiscytach 20-lecia gospodarki rynkowej [/link][/b]
[b]Rz: Mija 20 lat polskiej transformacji. Czy obecne problemy wywołane kryzysem za oceanem w jakikolwiek sposób mogą się nam kojarzyć z sytuacją Polski sprzed 20 lat?[/b]
[b]Leszek Balcerowicz:[/b] Po pierwsze – dziś nasza gospodarka ma już za sobą ogromne przekształcenia instytucjonalne i strukturalne. Po drugie – to my mieliśmy ogromne problemy, a stan otoczenia międzynarodowego był lepszy. W odróżnieniu od sytuacji dzisiejszej na ówczesny polski kryzys złożyły się wszystkie problemy socjalizmu plus skutki prowadzenia nieostrożnej polityki makroekonomicznej u schyłku tej epoki, zdecydowanie gorszej niż np. w Czechach. Oni nie mieli wybuchu gwałtownej inflacji, a Polska miała. Zadania, jakie stały przed rządem Tadeusza Mazowieckiego we wrześniu 1989 r., były inne niż problemy, jakie muszą rozwiązywać instytucje publiczne dziś. Trzeba było zdusić inflację, która wynosiła 20 – 50 proc. miesięcznie, i przekształcić system z antyrozwojowego w prorozwojowy. Dziś stabilizacja inflacji nie jest wielkim problemem, bo nie przekracza ona 4 proc., a przy rozsądnej polityce monetarnej i wskutek spowolnienia powinna spadać do poziomu celu. Jednak transformacja jeszcze nie została zakończona. Zrobiono wiele, ale nie wszystko.
[b]Reformy w krajach nadbałtyckich były daleko bardziej posunięte. Do wielu zmian, które tam zostały przeprowadzone, nasze rządy w ogóle się nie zabrały.[/b]
Kraje nadbałtyckie parę lat temu wyprzedziły nas pod względem poziomu dochodu na głowę. Właśnie dlatego, że bardziej zreformowały gospodarkę, m.in. finanse publiczne, i w konsekwencji mogą mieć niższe podatki. Mają też podatek liniowy i korzyści, jakie się z tym wiążą.