Reklama

Biedny prezydent wielkiej Rosji

Rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew wprowadza nową tradycję, która wzbudza nerwowość wśród kremlowskich urzędników. Właśnie złożył w skarbówce deklarację o dochodach swoich i rodziny

Publikacja: 31.03.2009 20:39

Biedny prezydent wielkiej Rosji

Foto: AFP

To samo „poradził” zrobić urzędnikom. - Główna specyfika systemu wynagrodzeń naszych wyższych rosyjskich urzędników polega na tym, że mizerne pensje są kompensowane przez ogromne premie i nagrody. Na przykład wicepremier Rosji zarabia śmieszną kwotę ok. 30 tys. rubli miesięcznie (1700 dol. - przyp. red.). Ale przysługuje mu premia miesięczna 120 tys. rubli. Do tego dochodzą premie kwartalne, nagrody roczne itp - wylicza Irina Reznik dziennikarka gazety „Wiedomosti”.

Dodaje, że rosyjski minister oficjalnie zarabia 28 tys. rubli miesięcznie, a gdy dodać wszystkie bonusy, to wychodzi 150 tys. rubli miesięcznie (4411 dol.). Jedynymi, których płaca ma tylko jedną składową są prezydent i premier. Władimir Putin dostaje co miesiąc niewiele ponad 186 tys. rubli (5470 dol.), a Dmitrij Miedwiediew - 233 tys. rubli (6852 dol.). Oczywiście obaj nie mają właściwie żadnych kosztów - są wożeni na koszty podatników, na ich koszt latają po świecie, jedzą, odpoczywają, rezydują w państwowych daczach i przyjmują gości.

Jeżeli jednak przyjąć, że podobnie rzecz ma się z przywódcami innych państw, to rosyjski prezydent okaże się wśród nich najuboższy. Jak obliczył Financial Times Miedwiediew (67 tys. euro rocznie) zarabia 3 razy mniej niż brytyjski lewicowy premier Gordon Brown (199 tys. euro rocznie) i 4,4, raza mniej niż prezydent USA Barak Obama (292 tys. euro). W Unii najlepiej zarabiającym wysokim urzędnikiem jest ... minister finansów Irlandii Brian Cowen (257 tys. euro).

Nicolas Sarkozy dostaje 240 tys. euro, a Angela Merkel - 228 tys. euro. Jeszcze jedną specyfiką rosyjskiego systemu urzędniczych płac jest brak jawności. W inernecie próżno szukać ich oświadczeń majątkowych, w których wymienialiby rady nadzorcze, w których dorabiają (a jest to w Rosji powszechne, np. w radzie Gazpromu zasiada pierwszy wicepremier i dwóch ministrów).

Nie ma danych o ich dodatkowych dochodach z wykładów na uczelniach, z dywidend czy udziałów w spółkach. Nie znajdzie się info o zaciągniętych kredytach i pożyczkach. To wszystko ma się zmienić pod wpływem „sugestii” prezydenta Miedwiediewa o ujawnieniu dochodów swoich i rodzin. Najwięcej do stracenia mają tutaj szefowie państwowych koncernów takich jak Gazprom, Rostechnołogie (zbrojeniówka), Olimpstroj(zbuduje obiekty na igrzyska w Soczi). Ich zarobki są na razie utajnione.

Reklama
Reklama

Leonid Miełomied dyrektor generalny państwowej Rosyjskiej Korporacji Nanotechnologicznej jako jedyny zgodził się na rozmowę o zarobkach. - Ludziom zależy na pracy urzędnika państwowego, bo to jest droga do dobrej kariery, ulg na wypoczynek, bonusów emerytalnych - tłumaczył dla „Wiedomosti”. - Miełomied jako jedyny ośmielił się podać nam swoje zarobki. Wynoszą 400 tys. rubli miesięcznie (11764 dol.), ale masa bonusów i premii zwiększa je 3-4 razy.

Podobnie muszą zarabiać inni prezesi - wyjaśnia Irina Reznik. W jej ocenie państwowe koncerny to „złoty spadochron” dla urzędników państwowych, którzy, gdy popadają na Kremlu w niełaskę, łagodnie osiadają w fotelu członka rady nadzorczej lub zarządu koncernu. - Tam będą bezpieczni. Otrzymają swoje bonusy i premie, i przed nikim się z nich nie będą rozliczać - podsumowuje dziennikarka. Iwona Trusewicz

To samo „poradził” zrobić urzędnikom. - Główna specyfika systemu wynagrodzeń naszych wyższych rosyjskich urzędników polega na tym, że mizerne pensje są kompensowane przez ogromne premie i nagrody. Na przykład wicepremier Rosji zarabia śmieszną kwotę ok. 30 tys. rubli miesięcznie (1700 dol. - przyp. red.). Ale przysługuje mu premia miesięczna 120 tys. rubli. Do tego dochodzą premie kwartalne, nagrody roczne itp - wylicza Irina Reznik dziennikarka gazety „Wiedomosti”.

Dodaje, że rosyjski minister oficjalnie zarabia 28 tys. rubli miesięcznie, a gdy dodać wszystkie bonusy, to wychodzi 150 tys. rubli miesięcznie (4411 dol.). Jedynymi, których płaca ma tylko jedną składową są prezydent i premier. Władimir Putin dostaje co miesiąc niewiele ponad 186 tys. rubli (5470 dol.), a Dmitrij Miedwiediew - 233 tys. rubli (6852 dol.). Oczywiście obaj nie mają właściwie żadnych kosztów - są wożeni na koszty podatników, na ich koszt latają po świecie, jedzą, odpoczywają, rezydują w państwowych daczach i przyjmują gości.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Diabelski dylemat: większe zadłużenie, czy wyższe podatki. Populizm w Polsce ma się dobrze
Opinie Ekonomiczne
Katarzyna Kucharczyk: Sztuczna inteligencja jest jak śrubokręt
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: PiS wiele nie ugra na „aferze KPO”. Nie nadaje się na ośmiorniczki
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Polska bezbronna przed dronami. To kolejne ostrzeżenie
Opinie Ekonomiczne
Cezary Stypułkowski: 20 miliardów na stole. Co oznacza reorganizacja PZU i Pekao
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama