W sytuacji gospodarczej dekoniunktury w sukurs przyszło nam osłabienie złotego. I choć boleśnie odczuli je spłacający kredyty w walutach (a także firmy pokonane przez opcje), to z dodatkowych zysków korzystają eksporterzy. Pod warunkiem że nie stracili kontraktów na Zachodzie.

W tym samym czasie jako potencjalny element pomocy krajom naszego regionu pojawia się pomysł Międzynarodowego Funduszu Walutowego dotyczący przejścia na euro m.in. przez Polskę. Miałoby do tego dojść nawet bez formalnego przyjęcia waluty i bez zasiadania przez szefa NBP w radzie Europejskiego Banku Centralnego.

Mimo że realizacja tego projektu nie wydaje się prawdopodobna, to sam pomysł takiego rozwiązania nie może zostać oceniony pozytywnie. Jeśli w strefie euro faktycznie byliby członkowie kategorii A i B, byłby to niewątpliwie krok wstecz na drodze do europejskiej integracji. Po prostu kolejny przykład Europy dwóch prędkości. A przecież to jednolita waluta miała być jedną z podstaw Unii. Europejska solidarność nie powinna polegać na tworzeniu kolejnych podziałów.

Pozostaje jednak pytanie, czy kraje takie jak Polska powinny się zwrócić do MFW o finansową pomoc. Taka decyzja być może nawet zmniejszyłaby koszt finansowania polskiego długu i wcale nie musiałaby, czego boi się rząd, pogorszyć wizerunku Polski wśród inwestorów.

[i][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/04/07/pawel-czurylo-nie-dzielmy-strefy-euro-na-dwie-kategorie/]Skomentuj[/link][/i]