[b]I na emeryturze żyłoby się wtedy lepiej?[/b]
Fundusze musiałyby pilnować swoich stóp zwrotu, by nie uciekały im środki. Należy również dokonać przesunięć w opłatach i więcej płacić za skuteczne zarządzanie.
[b]Wracając do deficytu…[/b]
Ktoś kiedyś powiedział, że jak się ma większość, można uchwalić ustawę nakazującą obywatelom chodzenie na rękach. Uchwalenie deficytu w wysokości 19 miliardów złotych to wyrażenie postulatu chodzenia na rękach.
[b]Jaki poziom przywraca nas wobec tego na nogi?[/b]
Gdyby na początku uchwalić budżet z deficytem 30 – 35 mld zł, to mogłoby się na tym skończyć. Ale jak się zaczyna od 19, to pewnie skończy się na 40 mld zł. To mi podpowiada poinformowana intuicja. Uwarunkowań dotyczących deficytu jest dużo, a my mamy pod kontrolą tylko ich część. Mój mistrz z czasów młodości profesor Czesław Bobrowski zwykł mówić, że żaden pies nie lubi, jak mu się obcina ogon po kawałku. I tak jest z naszym deficytem, tylko w drugą stronę.
[b]Minister finansów przekonuje, że nie można zwiększać deficytu, bo może być problem z pozyskaniem finansowania długu na rynkach.[/b]
Ja tego nie lekceważę. Nie ma polityki gospodarczej, która jest wolna od ryzyka. Dług USA w tym roku to już grubo ponad bilion dolarów, co prawdopodobnie podbije cenę pieniądza na rynkach finansowych. Ale podaż oszczędności krajowych będzie znaczna i – wobec podwyższonego ryzyka na rynkach kredytowych – popyt na papiery rządowe będzie obfity. Chyba pokazują to przetargi obligacji. To oznacza, że finansowanie naszego długu można w większym stopniu skoncentrować w kraju. Przemawiają za tym również argumenty związane z kursem.
[b]Zastąpmy politykę fiskalną monetarną. Jest dobrze prowadzona?[/b]
Tak mi się wydaje.
[b]Pan dalej ciąłby stopy? [/b]
Bałbym się przy tym, co się dzieje z kursem złotego.
[b]Na początku przyszłego roku kończy się kadencja kilku członków RPP. Przyjąłby pan propozycję zasiadania w Radzie?[/b]
Mam mieszane uczucia. Spotykam niektórych profesorów, przy których mam poczucie, że to ja wiem wszystko. Ale spotykam też takich jak np. Andrzej Wojtyna, przy którym moje odczucie jest odwrotne. Rozpiętość jest ogromna.
[b]W tej RPP więcej jest tych lepiej czy gorzej przygotowanych niż pan?[/b]
Ja w Radzie widzę ludzi dobrze przygotowanych do ich funkcji, ale oczywiście moja wiedza jest ograniczona.
[b]A ekonomicznie jak określiłby pan siebie?[/b]
Lewicowy prawicowiec.
[b]Czyli dr Jekyll i Mr. Hyde?[/b]
To, co jest socjalne w prawicy, to myślenie w kategoriach rodziny, natomiast tradycyjna socjaldemokracja szła bardzo silnie w stronę jednostki. W gospodarce „społeczna lewica” może się porozumieć z „socjalno-etatystyczną prawicą”. Nigdy z neoliberałami.
[b]To marzy się panu fotel w Radzie Polityki Pieniężnej? [/b]
Nie i na razie nie przyszło mi to do głowy. Przygotowuję się do zajęcia statusu rolnika rekreacyjnego. Mam 4,5 ha piasku i traktor, ale nie jestem ubezpieczony w KRUS.
[ramka][b][link=http://www.radiopin.pl/posluchaj]Fragmenty rozmowy w wiadomościach Radia PiN[/link][/b][/ramka]
[ramka][srodtytul]Poprzedni rozmówcy „Rzeczpospolitej” i Radia PiN[/srodtytul]
[b]Trzeba wezwać zagranicznych właścicieli banków do Warszawy na dywanik?[/b]
Tak. To naturalne, że rozmawia się z zarządami i znaczącymi akcjonariuszami banków
[i]Wojciech Kwaśniak, doradca prezesa NBP ([link=http://www.rp.pl/artykul/264469.html]„Rz”, 17 lutego 2009 r.[/link])[/i]
[b]Co powiedzieć zamiast słowa „kryzys”?[/b]
Teraz już to słowo zostało przyswojone i unikanie go może przypominać unikanie słowa „strajk” w latach 70.[i]prof. Jerzy Bralczyk, członek Rady Etyki i Ładu Informacyjnego przy GPW ([link=http://www.rp.pl/artykul/275212.html]„Rz”, 12 marca 2009 r.[/link])[/i][/ramka]