Reklama
Rozwiń

Równi i równiejsi w kryzysie

Publikacja: 30.07.2009 03:13

Cezary Wiśniewski - wspólnik zarządzający, Linklaters

Cezary Wiśniewski - wspólnik zarządzający, Linklaters

Foto: FORUM/PULS BIZNESU

Red

Firma CIT Group – instytucja finansowa notowana na giełdzie nowojorskiej – nie uzyska pomocy federalnej, która mogłaby ją uchronić przed bankructwem. Nie udało się przekonać regulatora, że jej upadłość może zagrozić stabilności systemu finansowego. 

Rządy wielu państw ratują przed upadkiem wielkie instytucje finansowe i firmy. Parlamenty ekspresowo uchwalają spec-

ustawy umożliwiające utrzymanie przy życiu konających organizmów gospodarczych. Jednocześnie w samych USA od początku kryzysu upadło już kilkadziesiąt banków.

Szczęśliwie w Polsce nie mamy jeszcze problemów o podobnej skali, co nie znaczy, że nas omijają. Stocznie w Gdyni i w Szczecinie doczekały się „ustawy kompensacyjnej”, ale inne upadające firmy nie. Ustawodawca był za to gotów spieszyć z pomocą firmom, które wpadły w pułapkę opcji walutowych.

Dlaczego pomagać jednym, a innym nie? Jak to się ma do konstytucyjnej zasady równości wobec prawa? Nie zakłada ona, rzecz jasna, absolutnego i niezależnego od okoliczności egalitaryzmu. Jej założeniem jest, że tak samo będą traktowane podmioty, które mają tę samą „cechę istotną”. Cecha istotna wybrana jako kryterium zróżnicowania podlega ocenie. Jak wskazuje Trybunał Konstytucyjny, „równość wobec prawa to także zasadność wybrania takiego, a nie innego kryterium różnicowania podmiotów”.

Tymczasem skłonność do pomocy ze strony państwa motywowana jest głównie skalą gospodarczych i społecznych skutków upadłości firmy. Ale czy zasada „too big to fail” albo ocena, że utrata pracy przez np. stoczniowców jest nie do zaakceptowania, a przez pracowników huty szkła już tak, dają się uzasadnić aksjologicznie?

Czym więcej ingerencji państwa, tym więcej nierówności. Tym większe poczucie niesprawiedliwości u tych, którym pomocy odmówiono, ale także u tych, którzy potrafili zadbać o swoje sprawy lepiej i pomocy nie potrzebują.

Jak wskazywał Friedrich von Hayek, w świecie nierównych, słabszych i silniejszych formalna równość wobec prawa nic nie zmienia w obrazie rzeczywistości. Gdyby państwo chciało zagwarantować równość materialną, to prawo musiałoby być z istoty rzeczy nierówne, uprzywilejowując tych, którzy znajdują się w trudniejszej sytuacji.

Jednym z zagrożeń dla świata, które wyłonią się z kryzysu, jest upowszechnienie oczekiwania przywilejów, ochrony przed ryzykiem gospodarczym. To złuda. Bo odwołując się jeszcze raz do von Hayeka, „żądanie materialnej równości mogłoby być spełnione tylko przez rząd dysponujący władzą totalitarną”.

Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Upały dołują światowe PKB
Opinie Ekonomiczne
Michał Hetmański, Kamil Laskowski: Hutnictwo to wyjątek od piastowskiej doktryny Tuska
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Obniżka podatków to miraż. Należałoby je podnieść – na obronę
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wiadomość o śmierci Zachodu nieco przesadzona
Opinie Ekonomiczne
Marian Gorynia: Dlaczego organizujemy Kongres Ekonomistów Polskich?