[b]NBP podał jednak właśnie dane o podaży pieniądza, z których wynika, że kredyty dla firm spadły najbardziej w tym roku, bo ponad 4,7 mld zł w ciągu miesiąca. Oznacza to, że duże firmy przestały inwestować. Skąd w takim razie przekonanie, że najgorsze mamy za sobą?[/b]
Z danych wyprzedzających. Ale też nie ma jeszcze zbyt dużo powodów do optymizmu, które skłaniałyby przedsiębiorstwa do inwestowania na poziomie z połowy ubiegłego roku albo na jeszcze większą skalę. Dodatkowo banki wciąż mają wysokie rygory kredytowe dla różnych sektorów gospodarki. O tym, jak skuteczny okaże się program wsparcia i gwarancji rządowych, przekonamy się po wrześniu. Poza tym, gdy obserwuję zachowanie banków w relacji do BGK, to sobie myślę, iż banki nie mogą być też ciągle rekinami. Na gwarancjach i poręczeniach mogą zarobić tyle, ile mogą, nie więcej, bo ryzyko kredytów się rozkłada między nie a Skarb Państwa.
[b]Jakiego bezrobocia spodziewa się rząd na koniec roku?[/b]
Trudno powiedzieć, bo polski rynek pracy ze swoją niezłą sytuacją był jednym z największych zaskoczeń. Pewnie będzie, jak prognozowano – ok. 12,5 proc., choć projekcje NBP mówiły np. o 13,5 proc. Ale zamierzamy w najbliższym czasie przeanalizować, w jaki sposób bardziej efektywnie wykorzystać unijne i krajowe programy pomocy dla młodych bezrobotnych. To, co na plus wyróżnia obecną sytuację na rynku pracy, od tego, co działo się dziesięć lat temu, to że wtedy pracę tracili głównie ludzie starsi, a teraz są to ludzie młodzi. I wystarczy lekkie wsparcie z zewnątrz, by pomóc odnaleźć się młodym ludziom na rynku pracy. Oni mają wewnętrzną energię.
[b]A jaki będzie dla polskiej gospodarki 2010 r.? Szorowanie po dnie czy szybka ścieżka wzrostu?[/b]