W ciągu 120 dni w samej tylko "Rzeczpospolitej" ukazały się 62 krótkie lub dłuższe teksty poświęconej tej wielkiej transakcji. Pod względem medialnego rozgłosu reality show "Kiedy Rosjanie kupią wreszcie Opla", wydaje się dużo skuteczniejszy, niż gdyby nową Insignią w każdym odcinku jeździł dr House albo któraś z bohaterek "Gotowych na wszystko".

Podobieństw do telenoweli jest dużo więcej. Tytułowy bohater Adam Opel kocha się z wzajemnością w majętnej pannie ze Wschodu (vide Sbierbank), która ma wujka w Kanadzie (Magna). Ojciec (rząd Niemiec) zdążył go jednak porzucić dla innej, a główną rolę w tej zapomnianej tragedii odegrał wątek finansowy. Obecnie ojczym (General Motors) nie akceptuje toksycznego uczucia.

Ale ojciec z Berlina nie może zapomnieć o własnej krwi. Sugeruje więc zrobienie konkursu na pannę młodą, tylko po to, by uzasadnić jedyny słuszny wybór rosyjskiej oblubienicy. Argumentem numer jeden jest posag. Jeśli ojczym zgodzi się na Magnę Sbierbank posag będzie dużo większy niż w przypadku uboższych i mniej urodziwych kandydatek z Szanghaju (koncern BAIC) czy z Belgii (RHJ).

Teraz nagle okazuje się, że ojczym (GM) dostrzegł perfidię tego planu i nie zgadza się na tak oczywisty wybór. W klasycznej telenoweli Adam uciekłby z Magną po linie z prześcieradeł i żyli długo i szczęśliwe, tyle że w biedzie. Kłopot w tym, co dalej z nieślubnymi dziećmi Adama. Zwłaszcza tymi z Gliwic.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/salik/2009/08/25/motoryzacyjna-telenowela/]Skomentuj[/link][/ramka]