[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/06/04/aleksandra-fandrejewska-na-wage-zysku-i-ciec/]Skomentuj[/link][/b][/wyimek]

A po jakimś czasie okazuje się, że nie jest w stanie nie tylko dotrzymać obietnic, ale nawet zachować standardów obowiązujących wcześniej w firmie. Związki się zastanawiają, co zrobić.

W takiej sytuacji są związkowcy i pracownicy świdnickiego PZL. Nowy prywatny właściciel planował inwestycje, podpisał pakiet socjalny z gwarancją zatrudnienia dla załogi. A już po kilku miesiącach nęci dobrowolnym programem odpraw, a gdy to nie skutkuje, to chowa „słowo honoru” za pazuchę i proponuje... zwolnienia grupowe. Pracownicy nie kryją rozgoryczenia.

Przed takimi dylematami w ciągu ubiegłego i tego roku stanęło wiele firm. Gdy centrale związków z jednej strony, a organizacje przedsiębiorców z drugiej zgodnie narzekają, że w Polsce kuleje dialog społeczny, to najczęściej chcą wytknąć jakieś błędy politykom. Rzadziej atakują się nawzajem. Dopiero gdy problem niespełnionego paktu socjalnego czy zakładowego układu zbiorowego pracy dotyczy określonego miejsca, firmy i ludzi to sformułowanie „dialog społeczny” jest rozebrane z politycznej otoczki.

I okazuje się, że znów najważniejsze są zaufanie i brak przesady. Bo szkodliwe dla zarządów i inwestorów jest zbytnie obiecywanie rozwoju firmy, ale i niewiarygodne jest, gdy przy propozycji cięć ich celem jest zysk, a nie przetrwanie z pracownikami wspólnie najgorszych czasów. Niedobrze, gdy związki, zamiast starać się włączyć w cykl naprawy firmy, bronią dotychczasowych przywilejów. Szkoda więc, że firmy tak rzadko chcą korzystać z pomocy zewnętrznych mediatorów, ci dość szybko poznają rzeczywiste zamiary związków i zarządów, choć jeszcze rzadziej są wysłuchiwani.