Dziś w drugim procesie Michaiła Chodorkowskiego i jego partnera biznesowego Platona Lebiediewa prokurator zażądał po 14 lat więzienia. Według oskarżenia biznesmeni mieli ukraść ze spółek-córek koncernu Jukos - 218 mln ton ropy na kwotę ponad 27 mld dol.
Potem zalegalizowali grabież, odkupując ropę od swoich spółek-córek po trzy razy niższej cenie niż była na rynku europejskim. Obydwaj nazwali oskarżenie bzdurnym i umotywowanym politycznie.
W trakcie procesu na korzyść Chodorkowskiego zeznawał m.in. prezes Sbierbanku Herman Gref, który był w latach 2000-2007 ministrem rozwoju gospodarczego. Zeznał on, że Jukos nie naruszył prawa. Gref dodał że nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że na rynku wewnętrznym ropa jest tańsza niż na giełdach Europy.
- To można wyjaśnić przede wszystkim cłami eksportowymi i kosztami transportu - dodał Gref. Wcześniej w obronie Chodorkowskiego wystąpił w sądzie były premier Michaił Kasjanow. Nazwał on „absurdalnym” prokuratorskie oskarżenie o grabież ropy.
- Działalność Jukosu była kontrolowana przez państwo i w niczym nie odróżniała się od ośmiu innych wielkich koncernów paliwowych - dodał Kasjanow. Chodorkowskiego wsparł też minister przemysłu i handlu Anatolij Christienko.