[b]W ostatnich dniach mieliśmy do czynienia z serią negatywnych działań agencji ratingowych. Moody’s obniżyła ocenę kredytową Irlandii o pięć stopni, zagroziła ratingową degradacją Hiszpanii oraz Grecji. Standard & Poor’s ostrzegła, że obniży rating Belgii... Z czego wynika taka nagła aktywność agencji? Czy ostrzegają nas one, że europejski kryzys zadłużeniowy się zaostrzy?[/b]
Decyzje agencji ratingowych dotyczące konkretnych krajów wynikają z wielu bardzo różnych czynników. Nie można więc ich wrzucać do jednego worka. Poza tym, akcje ratingowe dotyczące Irlandii oraz Grecji nie mają już naprawdę większego znaczenia. Kraje te otrzymały przecież duże pożyczki stabilizacyjne od Unii Europejskiej oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Problem ich ewentualnej niewypłacalności został więc na pewien czas rozwiązany. O wiele ciekawsze jest przyglądanie się zmianom ratingów państw takich jak Hiszpania czy Belgia, gdyż istnieje ryzyko, że rozleje się na nie europejski kryzys zadłużeniowy.
[b]Ratingi państw z peryferii strefy euro wciąż jednak wydają się nieco za dobre, biorąc pod uwagę stan finansów publicznych tych krajów...[/b]
Rzeczywiście, działania agencji ratingowych wyglądają często na nieco spóźnione. Agencjom zdarza się zmieniać ratingi dużo później, niż na fiskalne zawirowania w danym kraju zareaguje rynek. Przyglądanie się działaniom agencji ratingowych nie mówi więc nam wszystkiego. Kluczowym jest obserwowanie tego co robią ministrowie finansów, a nie agencje. To od działań rządów zależeć będzie stan finansów publicznych państw. Inwestorzy zwracają więc obecnie coraz mniejszą uwagę na to, co robią agencje ratingowe. Obserwują za to bardzo uważnie jak rządy podchodzą do problemu konsolidacji fiskalnej.
[b]Czy możemy się spodziewać, że w ciągu najbliższych dwóch więcej krajów Zachodu straci najwyższe ratingi AAA? Jak duże jest ryzyko, że taki rating stracą Stany Zjednoczone?[/b]