Trudno nie mieć wrażenia, że na wyrost. W tekście zajmującym połowę kolumny napisanym przez warszawskiego korespondenta “Die Welt” Gerharda Gnaucka ciężko znaleźć potwierdzenie poważnych zarzutów w stosunku do Polski. Porównując biznesmena mającego zatargi z prawem, jakim jest Ryszard Krauze, z Chodorkowskim, “Die Welt” sugeruje, że Polska może też odebrać mu majątek i jeszcze wtrącić na długie lata do obozu pracy – którego notabene nawet nie mamy.
Przeciwko Krauzemu trwa postępowanie o działanie na niekorzyść akcjonariuszy kontrolowanego przez niego Prokom Investments. Spółka pożyczała pieniądze firmie King & King, która miała szukać surowców w Kongo. Nic z tego nie wyszło, sprawą zajęła się prokuratura. Jest to może dziwna sytuacja, ale metody pracy polskich śledczych trudno porównywać z rosyjskimi. Trudno na tym etapie kwestionować także ich niezależność. Oczywiście autor pisze, że Polska to nie Rosja, a nasze organizacje przedsiębiorców krytykowały prokuraturę za marnowanie pieniędzy podatników. “Die Welt” przypomina zarzuty pod adresem Krauzego z czasów gabinetu Jarosława Kaczyńskiego. Nie wspomina o wątpliwościach wcześniejszych rządów wobec przetargu na informatyzację ZUS, który wygrał Prokom.
Jednak autor pyta – dzisiaj Krauze, a kto jutro? Prasa od dawna stara się przyciągać uwagę czytelników chwytliwymi tytułami, bowiem większość z nich kończy lekturę tekstów właśnie na nich. Teraz jednak gazeta Axela Springera (specjalisty od tabloidów) posunęła się chyba za daleko, a cały tekst z co najmniej lekko wyczuwalnym posmakiem akcji marketingowej trudno traktować poważnie.