Pani Lagarde obejmuje stanowisko dyrektora generalnego Międzynarodowego Funduszu Walutowego w trudnych czasach. Jej roczne wynagrodzenie wynosi prawie 550 tys. dol., o ok. 50 tys. więcej niż zarabiał jej poprzednik. Przy tym szef MFW, tak jak wszyscy pracownicy instytucji międzynarodowych, nie płaci podatków.

Nowa szefowa funduszu musiała podpisać kodeks etyczny regulujący stosunki międzyludzkie w miejscu pracy, który po romansie  Straussa-Kahna  z pracującą w MFW Piroską Nagy został znacząco zaostrzony. Jest również zobowiązana do uczestniczenia w szkoleniach z   kodeksu, takich samych, jakie przechodzą wszyscy pracownicy i unikania sytuacji, które mogą sprawiać wrażenie niejasnych, oraz musi się zrzec jakiejkolwiek działalności politycznej, chociaż ma prawo być członkiem jakiejś partii i nawet ją finansować.

Pani Lagarde przede wszystkim będzie musiała decydować o przyszłym kształcie pomocy dla Grecji, która ma uchronić ten kraj przed bankructwem. Nie jest wykluczone, że będzie zmuszona decydować o kolejnych pakietach pomocowych nie tylko dla Grecji, ale również dla Portugalii i Irlandii, jeśli okaże się, że kraje te nie będą w stanie powrócić na rynki finansowe w 2013 roku.

Za jej kadencji kraje rozwijające się mają otrzymać więcej praw głosu, a także wskazać metody powstrzymania presji inflacyjnej na świecie, wreszcie stworzyć model pomocy dla krajów arabskich.